Rosja. Mocarstwo absurdu i nonsensu (minirecenzja, 16.11.2023)
Statystyki rosyjskiej codzienności
Marcin Strzyżewski, wyd. Szczeliny
Beatrycze Nowicka: 7/10
Na kanał Marcina Strzyżewskiego na YT natrafiłam jakiś rok temu, szukając wiarygodnego źródła informacji dotyczących rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Spodobało mi się rzeczowe i stonowane podejście autora, logika wywodów, a także to, że sięgał on obficie do rosyjskojęzycznych źródeł, zarówno oficjalnych (co służyło przede wszystkim obnażaniu rosyjskiej propagandy), jak i nieoficjalnych. Kiedy więc dowiedziałam się, że Strzyżewski planuje wydać książkę, dodałam ją do mojej listy „do przeczytania”.
Sądzę, że osobom nie znającym kanału informacje zebrane w „Rosji. Mocarstwie absurdu i nonsensu” mogą wydać się jeszcze ciekawsze, a to dlatego, że choć tematyka rozdziałów nie pokrywa się bezpośrednio z tematyką kolejnych podcastów, niektóre rzeczy były w nich wspominane. Bardziej nawet chodzi mi tutaj o ogólny obraz tego kraju, który Strzyżewski kreśli zarówno w swojej książce, jak i w materiałach internetowych.
W jednym z komentarzy na „Lubimy czytać” ktoś nazwał „Rosję…” zbiorem szkiców. Zgadzam się z tym określeniem. W kolejnych rozdziałach Strzyżewski przybliża rozmaite aspekty życia zwykłych Rosjan, takie jak np. nierówności płacowe, organizację zatrudnienia, bezpieczeństwo (a raczej niebezpieczeństwo) na drogach, problemy z utylizacją odpadów, przemoc w rodzinie, plagę bezpańskich psów, czy wypadki wynikające z braku przestrzegania norm BHP oraz wykorzystywania przestarzałej infrastruktury. Czytelnik dowie się, jak chętnie Rosjanie chodzą na grzyby, hodują żywność na własny użytek oraz korzystają z usług wszelkiej maści znachorów i jasnowidzów. Strzyżewski obficie sięga do danych statystycznych, gdzie trzeba kreśli też szerszy historyczny kontekst, od czasu do czasu wplatając w narrację własne wspomnienia związane z wyjazdami na wschód.
Nie jest to może bardzo pogłębiona analiza, ale z pewnością przybliża odbiorcy rosyjską codzienność. Widać, że autor zgrabnie porusza się w temacie. Podoba mi się także jego potoczysty styl i poczucie humoru – dzięki nim „Rosję…” czyta się gładko i z zainteresowaniem. Życzę autorowi, aby książka odniosła sukces, bo może okazałoby się to zachętą do dalszego pisania.
–
PS. Jako ciekawostkę dodam, że autor ma też na koncie powieści fantastyczne, nie miałam jednak okazji ich przeczytać, a teraz nie można ich łatwo dostać.