Oprysk
Eelly tak już miał, że zawsze budził się szybko – przejście pomiędzy sennymi majakami a jawą było ostre, świadomość wracała gwałtownie, przynosząc ze sobą wspomnienia. Dlatego też już w sekundę po otwarciu oczu w pełni zdawał sobie sprawę, że wypadł z objęć jednego koszmaru prosto w ramiona następnego, tym razem niestety całkowicie realnego. Do konferencji pozostało niewiele czasu. A zatem już niedługo wszystko się rozstrzygnie. Szkoda, że zdecydowano się na format zdalny – być może, gdyby rozmawiali osobiście, dałby radę przekonać innych do swoich racji. W głębi duszy jednak Eelly wiedział, że to złudzenia – przy podejmowaniu decyzji nikt nie będzie kierował się sentymentem.
Skromne śniadanie zjadł w swoim ulubionym pokoju z widokiem na Sektor 3, myśląc, że już niebawem to miejsce dramatycznie się zmieni. Chciał rozciągnąć tę chwilę, nacieszyć się czasem, gdy wszystko jeszcze nie było przesądzone. Powiadomienie o rozpoczęciu obrad przyszło, zdaniem Eelly’ego, zdecydowanie za wcześnie. Wszedł w wirtualną i uruchomił splątek. Oprogramowanie wygenerowało dla niego salę konferencyjną, w której pojawiali się pozostali uczestnicy spotkania: członkowie zarządu, naukowcy, a nawet przedstawiciel Rdzenia. Dyrektor parku oszczędził im dłuższego wstępu – wszyscy wiedzieli, dlaczego się tutaj zebrali. Eelly znał już swojego szefa na tyle długo, by zauważyć nerwowe tiki. Domyślał się, z czego one wynikały. Jego zwierzchnik był typem ambitnego pracoholika. Nie znosił porażek, a sektor trzeci właśnie okazywał się porażką.
Jako następna zabrała głos Annaya-ihal, ich specjalistka do spraw ekosystemów. Jej najnowszy raport nie napawał optymizmem. Bioróżnorodność leciała na łeb na szyję w całym sektorze, stabilność całego systemu była poważnie zagrożona. Miękkoskórce rozmnożyły się nadmiernie, nie było co do tego wątpliwości. 38e, szef pionu do spraw analityki potwierdził obawy Annayi – stworzone modele jednoznacznie wskazywały, że w przypadku braku ingerencji sektor 3 czeka wielkie wymieranie. – Było już trochę takich wymierań – ośmielił się zaoponować Eelly – za każdym razem biocenozy ulegały odtworzeniu. – Szansę na odbudowę bioróżnorodności do poziomu sprzed dominacji miękkoskórców, przy założeniu, że będą one wciąż obecne w sektorze, szacuję na 0,5 promila. – zgasił go 38e. – Rozumiem, że prowadzisz na nich badania. Wielu z nas sądzi, że polubiłeś ich nawet za bardzo – odezwała się Wirujący Kwazar, kierująca badaniami nad morską fauną – Ale my także mamy swoje projekty; gatunki, badaniom których poświęciliśmy lata ciężkiej pracy. Teraz to wszystko jest zagrożone. – I tak zwlekaliśmy za długo – poparł ją Czternasty, kierownik działu administracji. – Głównie dlatego, że turyści podzielali twoją fascynację. – Miekkoskórce wciąż są jedną z najpopularniejszych atrakcji turystycznych parku! – Mody się zmieniają. Turyści szukają egzotyki, a twoi ulubieńcy spowszednieli. Ostatnio w górę rankingu pnie się hotel w sektorze 5 i wycieczki szybowcami w sektorze 7. W samym sektorze 3 odwiedzający cenią sobie także możliwość obserwacji w naturalnym środowisku wielu innych istot. – Choćby daleko-śpiewnych, których liczba gwałtownie spada w wyniku ekspansji miękkoskórców – wtrąciła Wirujący Kwazar. Eelly’emu został już tylko jeden argument. – Park stworzono jako miejsce ochrony ścisłej. Mieliśmy powstrzymać się od ingerencji. – Ja również nad tym boleję. – Zmartwienie dyrektora wydawało się szczere. – Uważam jednak, że nadrzędnym celem parku jest ochrona lokalnej przyrody, a nie tylko jednego gatunku. – Gatunku, który stał się szkodnikiem – wtrącił Czternasty. – To nie jest fachowa definicja! – sprzeciwił się Eelly. – Ale wszyscy wiemy, o co chodzi! Rodzącą się kłótnię przerwał polityk. – Debatowaliśmy nad tym na ostatnim posiedzeniu Gałęzi. Zasięgnęliśmy też opinii komisji bioetycznej. Rozumiem kontrowersje, jednak jako przedstawiciel Rdzenia muszę poprzeć ingerencję. Zapewniono mnie, że park dysponuje środkami pozwalającymi eksterminować miękkoskórce szybko, skutecznie, bezboleśnie i selektywnie. – Wirus został już opracowany – potwierdził przedstawiciel genetyków. – Rdzeń gwarantuje dodatkowe dofinansowanie na zabezpieczenie najcenniejszych eksponatów i doprowadzenie sektora do porządku po całej operacji. – dodał polityk. – A nie moglibyśmy zachować przy życiu choć części z nich? – nie poddawał się Eelly. – Modele wskazują na niską skuteczność takiego rozwiązania – wyjaśnił analityk. – W takim przypadku doszłoby do stosunkowo szybkiego odbudowania populacji i jedyne, co byśmy osiągnęli, to odroczenie wymierania.
Eelly musiał pozbyć się resztek desperackiej nadziei. Doszedł do wniosku, że nic tu po nim. Zlecił monitorowanie dyskusji swojemu AI-asystentowi, a sam wylogował się do rzeczywistości i zapatrzył się w okno, za którym błękitno-zielona planeta zdawała się lśnić na tle czerni kosmosu. Zastanawiał się, czy będzie miał dojść odwagi, by zejść na dół, gdy służby parku rozpoczną procedurę.
***
Rodrigo szedł ulicą, niosąc elegancko zapakowaną doniczkę ze storczykiem – Marcela uwielbiała te kwiaty, miała ich całą kolekcję. Snucie planów odnośnie tego, jak spędzą wieczór, zakłócił mu nagły cień. Mężczyzna zadarł głowę i przez chwilę przyglądał się dość dziwnie wyglądającym gęstym, szarym chmurom. „Zawsze to jakaś ulga w tym upale”, pomyślał. Niedługo później poczuł na twarzy chłodne dotknięcia. Uśmiechnął się i zlizał z wargi kroplę deszczu.
Beatrycze Nowicka Kraków, 13 VII 2023