Fantazmaty III (recenzja, 30.04.2023)
I jeszcze raz to samo
Darmowa antologia cyfrowa polskich autorów, Fantazmaty
Beatrycze Nowicka: 4/10
Ostatnimi czasy, ekipa od Fantazmatów publikuje kolejne cyfrowe tomiki dosyć często – w grudniu 2022 roku ukazały się „Światła na niebie”, w lutym 2023 do czytelników trafił zbiorek Marcina Monia, zaś w kwietniu na stronie pojawiła się część trzecia antologii, której nazwa stała się marką całego przedsięwzięcia. Co ciekawe, jeśli chodzi o inicjatywy „fantazmatowców” zauważam tę samą tendencję, co w przypadku sekcji literackiej Śląskiego Klubu Fantastyki – pierwsze ich publikacje zawierały dużo opowiadań, kolejne – mniej dłuższych tekstów. Swoją drogą ciekawe, z czego to wynika.
Najnowsza, trzecia odsłona „Fantazmatów”, zawiera sześć utworów. Niestety, czytając je, odniosłam dojmujące wrażenie wtórności występujących w nich motywów. A szkoda, bo wydawać by się mogło, że brak narzuconego tematu pozwoli zaprezentować opowiadania różnorodne i ciekawe.
Zbiorek otwiera „Mój Ragnarok” Marcina Rusnaka. Koncepcja, że moc i istnienie bogów zależą od wiary i liczby ich wyznawców, wydaje mi się już tak ograna, że trudno mi wskazać, gdzie znalazłam ją po raz pierwszy. Jeśli chodzi o wersję, w której owymi słabnącymi bóstwami są te z nordyckiego panteonu, to palmę pierwszeństwa dzierży „Długi mroczny podwieczorek dusz” Douglasa Adamsa, z Odynem jako pensjonariuszem domu starców. Dalej należałoby wymienić „Amerykańskich bogów” Gaimana, z rodzimego poletka zapewne „Kłamcę” Ćwieka. Dorzućmy jeszcze do tego garść pozycji, których autorzy próbują przedstawiać Lokiego od korzystniejszej strony, niż to uczynił autor „Eddy poetyckiej”, albo też pozwalają mu wyjaśnić motywy swojego postępowania: „Synów boga” Lachlana, „Ewangelię według Lokiego” Harris, „Serce wiedźmy” Gornichec, „Czarkę jadu” Świdziniewskiego. Nie dziwię się temu zbytnio, bo temat jest wdzięczny, niemniej znając powyższe pozycje, nie znalazłam w opowiadaniu Rusnaka czegoś nowego. Trzeba jednak zaznaczyć, że tekst został zgrabnie napisany i mnie poruszył. Uważam go za najlepsze opowiadanie zbioru.
„Obcy w dolinie” Joanny W. Gajzler to kolejne, nie wiem doprawdy które już humorystyczne opowiadanie o polowaniu na smoka. Nic specjalnego, czytałam takich na pęczki.
Za najgorszy tekst zbioru uważam „Paradox” Antoniego Kai – założenia były ambitne, wyszedł pretensjonalny kicz. Oto próbka stylu: „w jego zielonych oczach kryła się obietnica czegoś nieodkrytego, a na twarzy malowała się udręka egzystencjalnego zagubienia”, „pozostało jej jedynie rozpamiętywanie tej jednej krótkiej nocy pełnej rozkoszy; grzesznej, zarazem zbawiennej, po wielokroć wyjątkowej, niezapomnianej. Wracała w myślach do ich wspólnej wyprawy na nieznane terytoria, oszałamiającego zjednoczenia, momentalnego poczucia najprawdziwszej pełni” (doprawdy, sądziłam, że takie głodne kawałki mogą wyjść tylko spod pióra nastoletniej dziewicy…), „począł wędrować ustami ku jej łabędziej szyi, potem dalej, w stronę brody, podążając ku słodkiej bramy (!) pod zgrabnym zarysem nosa, rozwartej w niecierpliwym wyczekiwaniu”. Pozostaje dla mnie zagadką, jakim cudem ten tekst w ogóle znalazł się w antologii.
W „Długim marszu” Filip Laskowski powraca do świata postapo, który pojawił się w opowiadaniu swego czasu opublikowanym w „Fantazmatach II”. Są tu ludzie, kryjący się w schronach przed nuklearną zimą i walczący między sobą o kurczące się zasoby. Generalnie tekst ma klimat i został przyzwoicie napisany, sama fabuła jednak to po prostu kolejne dni z życia głównego bohatera.
Narkotyki jako sposób dotarcia do jakiejś głębszej, ukrytej prawdy/innej rzeczywistości były świeżym pomysłem za czasów Philipa K. Dicka. Od tamtej pory motyw ten pojawiał się na tyle często, że ani nie dziwi, ani nie intryguje. Nie przypadli mi też do gustu naukowcy, tworzący teorie na podstawie luźnego skojarzenia: skoro grzybnia może łączyć odległe od siebie rośliny, to substancje produkowane przez grzyby mogą umożliwiać kontakt ludzkich umysłów.
Podobnie jest z przedstawianiem obszaru dookoła elektrowni w Czarnobylu, jako miejsca, gdzie pojawiają się anomalie. Łączenie motywu zony z przenikającymi się światami, czy mutantami znam z innych tekstów, więc „Czarnobyl cię kocha, biorobocie” Magdaleny Świerczek-Gryboś, mimo tego, że zostało całkiem sprawnie napisane, nie zrobiło na mnie szczególnego wrażenia.
Jako, że „Fantazmaty III” są darmowe, jak najbardziej można je sobie ściągnąć i zapoznać się z zawartością. Raczej jednak nie należy spodziewać się fajerwerków.