Beatrycze Nowicka Opowiadania

Straceńcy Madsa Voortena. Mroźny szlak (minirecenzja, 19.06.2022)

Powrót Madsa Voortena

Marcin Mortka, wyd. SQN

Trzeci tom cyklu o Madsie Voortenie

Beatrycze Nowicka: 5,5/10

Swoją najnowszą książkę Marcin Mortka zadedykował „wszystkim, którzy czekali”. Bardzo miły gest – warto przypomnieć, że premiera „Martwego jeziora” miała miejsce w 2011, a tom kolejny, czyli „Druga Burza” ukazał się rok później. Nie znam przyczyny, dla której Fabryka Słów nie zdecydowała się na dalsze wydawanie cyklu (znając tempo pisania autora, nie podejrzewam, że przyczyną mogły być opóźnienia z jego strony), skazując czytelników na pozostawanie w nieświadomości odnośnie dalszych losów Ostrza Burzy i jego towarzyszy. Dobrze, że SQN dało serii drugą szansę. Nie rozumiem tylko, dlaczego na okładce nazwano „Mroźny szlak” pierwszym tomem cyklu, skoro tak naprawdę jest to tom trzeci. Owszem, na początku pojawia się krótkie podsumowanie dotychczasowych wydarzeń, niemniej czytelnik nie znający części poprzednich może mieć wrażenie „wrzucenia” w środek akcji. Samo streszczenie kluczowych kwestii nie zastąpi wprowadzenia i rozwinięcia bohaterów oraz nakreślenia obrazu świata  – te zaś nastąpiły w „Martwym jeziorze” i „Drugiej Burzy”. „Mroźny szlak” to przede wszystkim książka dla tych, którzy dekadę temu po przygody Madsa Voortena sięgnęli.

Tak, jak wtedy, tak i teraz stwierdzam, że powieści o weteranie Burzy nie są arcydziełami fantasy, czy nawet pozycjami wyróżniającymi się na tle innych. Ten cykl jest jedną z wielu przygodowych opowieści o awanturnikach – nie należy nastawiać się na nic więcej niż czystą rozrywkę. Niemniej, Mortka pisze potoczyście, a jego bohaterów da się lubić, dzięki czemu ich losy wzbudzają zainteresowanie. Choć recenzując tomy poprzednie sporo narzekałam, to jednak lektura sprawiła mi przyjemność i wzbudziła sentyment wystarczający, bym zachowała sobie te książki, choć w międzyczasie rozdałam bardzo wiele innych (w tym sporo takich, które oceniałam wyżej). Dzięki temu mogłam odświeżyć sobie „Martwe jezioro” i „Drugą Burzę”. „Mroźny szlak” bardziej przypomina tom pierwszy – fabuła jest nieskomplikowana, w zasadzie jednowątkowa – Mads stara się sprostać zadaniu, jakie postawiły przed nim krasnoludy, a potem rusza dalej.

O ile w drugiej części miałam wrażenie, że Mortka zaczyna zmierzać w stronę czegoś nieco ambitniejszego, przydając choć odrobinę niejednoznaczności i głębi bohaterom, w książce najnowszej znów jest prościej. Wydawca reklamuje „Mroźny szlak” jako „dark fantasy”, jednak tej ciemności jest mniej niż w „Drugiej burzy”. I chociaż niektórych bohaterów spotykają nieprzyjemności, to jednak trudno mówić o mroku, gdy dzielna gromadka Voortena dzięki fortelom i zbiegom okoliczności realizuje kolejne, w teorii niemal niewykonalne zadania, przy okazji zdobywając sobie sprzymierzeńca w postaci usmarkanej smoczycy o smrodliwym oddechu. Ci, którzy polubili cykl o Madsie, znajdą tutaj to, do czego zdążyli przywyknąć – nienużącą akcję, znanych bohaterów, nieco humoru i przyzwoite dialogi. Ta powieść jest jak kolejny odcinek serialu – skusi przede wszystkim tych, którzy pragną dowiedzieć się, jaki będzie ciąg dalszy.

Szkoda, że (być może z przyczyn prawnych) nie wznowiono dwóch pierwszych tomów, bo to zwiększyłoby szanse znalezienia przez tę serię nowych czytelników. Ze swojej strony życzę Marcinowi Mortce, żeby tym razem nie doszło do komplikacji i abyśmy mogli dowiedzieć się, jak to wszystko się kończy.