Beatrycze Nowicka Opowiadania

Inny wiatr (recenzja, E)

Naprawianie świata

Ursula K. Le Guin, wyd. Prószyński i S-ka

Szósty tom cyklu „Ziemiomorze”

Beatrycze Nowicka: 8/10

„Inny wiatr” – ostatni tom „Ziemomorza” – różni się od poprzednich, ale tak samo jak one jest pełen znaczeń i refleksji. W prostych słowach i obrazach Ursula K. Le Guin porusza tematy ostateczne, nie popadając przy tym w patos, czy przesadę. Mądra książka i udane zwieńczenie cyklu.

Ursula K. Le Guin pisze książki specyficzne: oszczędne w środkach wyrazu, krótkie i pozornie proste w porównaniu z kilkusetstronicowymi tomami niekończących się cykli innych pisarzy. „Ziemiomorze” nie jest od tego wyjątkiem. Ci, którym fantasy kojarzy się wyłącznie ze skomplikowanymi politycznymi intrygami, zapierającymi dech w piersiach bitwami, rozgrywkami szpiegów, spiskami kapłanów i możnowładców, czy drobiazgowymi opisami strojów, broni oraz herbów, z pewnością bywają nim zawiedzeni. Nie ma tutaj bowiem rozmachu, mającego olśnić czytelnika szczegółowością wizji (choć sam świat jest przemyślany i dopracowany), brak także wartkiej, obfitującej w niespodziewane zwroty akcji. Ponadto Le Guin nie lubi dramatyzmu, w jej utworach nawet największe tragedie opowiadane są spokojnie i cicho. Często też na plan pierwszy wysuwają się zwyczajne zdarzenia oraz codzienne czynności. Nawet wtedy, gdy światu Ziemomorza grozi rzeczywista zagłada, uwaga narratora skupia się przede wszystkim na losach dwojga ludzi, wędrujących razem i wspólnie odkrywających prawdę o świecie i sobie samych.

Zapewne łatwo jest prześlizgnąć się po tych opowieściach, zauważając jedynie warstwę fabularną. Powieści Le Guin niosą jednak ze sobą zawsze ogromny ładunek przemyśleń oraz ukryty w oszczędnych słowach ładunek emocji. Nie do każdego to przemawia, dlatego „Inny wiatr” jest przede wszystkim powieścią dla tych, którzy doceniają i lubią twórczość Le Guin. Dodatkowo, ponieważ zamyka on pewne wątki oraz wyjaśnia niektóre kwestie dotyczące świata, warto po niego sięgnąć dopiero zapoznawszy się z tomami poprzednimi. Najlepiej też przeczytać wcześniej „Opowieści z Ziemiomorza”, zwłaszcza opowiadanie pt. „Ważka” (można je znaleźć także w innym tłumaczeniu w antologii „Legendy”).

Ktoś kiedyś powiedział, że światy fantasy można podzielić na te, które czytelnik chętnie by odwiedził, oraz takie, w których nie chciałby się znaleźć za żadne skarby. Świat Archipelagu zalicza się do tych pierwszych. Owszem – nie jest wolny od narkomanii, wojen czy niewolnictwa, niemniej zasadniczo na myśl o Ziemiomorzu w wyobraźni czytelnika pojawia się jedna z położonych nad morzem lub na zboczu góry sennych wiosek, której mieszkańcy spokojnie zajmują się swoimi codziennymi sprawami. Jeśli pojawiają się jakieś poważniejsze problemy, są one w toku fabuły rozwiązywane: runa pokoju zostaje odzyskana, dziura w świecie załatana, prawowity król zasiada na tronie, a ludzi, którzy chcą skrzywdzić kaleką dziewczynkę, spotyka kara. Jest wszakże jedna rzecz, która niepokoi i odrzuca. Ciemna skaza w świecie światła przesianego przez liście drzew. Sucha kraina pod nieruchomymi, zimnymi, odległymi gwiazdami, gdzie nigdy nie świeci słońce i nie wieje wiatr, gdzie pozbawione uczuć i pamięci cienie umarłych snują się bez celu po tonących w półmroku równinach. Miejsce napawające strachem. Miejsce, do którego, ku smutkowi czytelnika, jego ulubieni bohaterowie trafią prędzej, czy później, niezależnie od tego, kim byli i co zrobili.

Można zaryzykować twierdzenie, że samej autorce również ta wizja się nie podobała, bo jednym z głównych wątków „Innego wiatru” jest właśnie natura suchej krainy, jej pochodzenie oraz to, co można z nią uczynić. W tym miejscu warto nadmienić, że nie tylko spojrzenie na życie pozagrobowe zmienia się w kolejnych tomach „Ziemiomorza”. Przede wszystkim ewolucji podlega kwestia smoków oraz zagadnienia płci. Jeśli chodzi o smoki, to o ile w tomie pierwszym Yevaud był potworem, który pustoszy wioski, a któremu Ged bez specjalnych wyrzutów sumienia morduje potomstwo, tak już w „Najdalszym brzegu” Orm Embar i Kalessin pomagają Krogulcowi. W „Innym wietrze” przedstawiciele ludzi i smoków razem zmierzą się z postawioną przed nimi zagadką. Zostanie także wyjaśnione pochodzenie ogromnych gadów i dowiemy się nieco więcej na temat ich natury. Odnośnie spraw damsko-męskich natomiast, cóż, tendencje feministyczne przybierają na sile. Oprócz tego, że pojawiają się kobiety władające magią równie dobrze, jak magowie z Roke („Opowieści z Ziemiomorza” – „Szukacz”, „Kości góry”), inne żeńskie postaci również zyskują na znaczeniu. Związana z żeńskim aspektem magia ziemi również nie jest już postrzegana w tak pejoratywny sposób, jak w „Grobowcach Atuanu”, zaś ostatni tom przynosi także informacje o mniej chlubnym aspekcie magii imion.

„Inny wiatr” kontynuuje zatem kierunek, ku któremu zmierzał cykl, szczególnie w warstwie filozoficzno-światopoglądowej. Zachowuje także klimat i charakter części poprzednich. Jednocześnie różni się i od pierwszych trzech tomów, i od „Tehanu”. Przede wszystkim, po „kameralnym” tomie czwartym Le Guin wraca do szerszej perspektywy i bardziej uniwersalnych prawd. W przeciwieństwie jednak do „Czarnoksiężnika z Archipelagu”, „Grobowców Atuanu” oraz „Najdalszego brzegu”, będących opowieściami rozegranymi na dwóch-trzech bohaterach, mamy tutaj całą plejadę postaci, zarówno znanych, jak i nowo wprowadzonych. Ged pojawia się niestety tylko epizodycznie – na samym początku i końcu książki. Pozbawiony mocy musi pozostawić naprawianie świata innym. Tymi innymi zaś są: czarownik Olcha – zwiastun nadchodzących zmian, człowiek, którego umarli wzywają w snach, Tenar, Tehanu, smoczyca Irian, młody król Lebannen, czarodziej Onyks, Seppel – czarnoksiężnik z Palnu oraz księżniczka Seserakh z wysp Kargadzkich. W obliczu narastającego konfliktu ze smokami oraz niepokojących zdarzeń na granicy oddzielającej świat żywych od suchej krainy wyruszają oni na Roke, gdzie spotykają Mistrzów (w tym Mistrza Wzorów Azvera).

Pomimo niewielkiej objętości książki, autorce udało się nakreślić swoich bohaterów na tyle wyraziście, że nietrudno ich od siebie odróżnić i zapadają oni w pamięć czytelnika. Le Guin ma niebywały talent do charakteryzowania postaci za pomocą krótkich dialogów i drobnych scen (jak ta, w której Olcha przeczuwając własny los, oddaje swojego kotka). Kolejną różnicą jest także obecna w „Innym wietrze” pewna doza humoru. Związana jest ona z Seserakh. Księżniczka została przysłana na Havnor przez Najwyższego Króla Wysp Kargadzkich, który zaślubiny Lebannena ze swoją córką uważa za warunek konieczny do zawarcia pokoju. Zasadniczo wszyscy poparli ten pomysł… z wyjątkiem samego króla, który na myśl o ożenku reaguje wręcz alergicznie. W obliczu damskiej ofensywy poglądy Lebannena zaczną się jednak chwiać. Zostało to opisane z dużym wdziękiem, choć prawdopodobnie dla męskiej części odbiorców nie będzie to tak śmieszne, jak dla czytelniczek.

Oprócz sprawnie poprowadzonej akcji, dobrze skonstruowanych bohaterów i ciekawych nowych elementów układanki, jaką jest świat Ziemiomorza, w „Innym wietrze” nie zabraknie mądrych myśli i dialogów. Część z nich zapewne pozostanie w pamięci uważnego czytelnika, podobnie jak niektóre sceny (w tym finałowa).

W swej głębszej warstwie „Inny wiatr” mówi o zaufaniu i dialogu – pomiędzy jednostkami, narodami, kulturami. Jest również książką o akceptacji siebie, swojego życia i swojej śmierci, afirmacji świata, jego zmienności i różnorodności. I wreszcie – o tym, że mury, te pomiędzy ludźmi i nie tylko, można zburzyć. Jeśli chodzi o wyżej podpisaną autorkę tej recenzji, to w mojej pamięci najbardziej utkwiły słowa Olchy skierowane do stwórcy Ziemiomorza i nimi zamierzam zakończyć, by książka „przemówiła sama za siebie”: „teraz jestem sobą, rzekł w głębi serca. Segoyu, świat jest piękny. Pozwól mi przejść przezeń do ciebie.”

Nie pisałam recenzji tomów poprzednich, za to na Esensji ukazał się cykl dyskusji o Ziemiomorzu z moim udziałem: https://esensja.pl/ksiazka/publicystyka/?param=4062&rodzaj=cykle_teksty