Beatrycze Nowicka Opowiadania

Jaksa (recenzja, E)

Ku pognębieniu serc

Jacek Komuda, wyd. Fabryka Słów

Zbiór opowiadań, prequel cyklu „Jaksa”

Beatrycze Nowicka: 5,5/10

„Jaksa” Jacka Komudy, albo: kruk krukowi oka nie wykole, ale człowiek człowiekowi owszem.

Internetowe zamieszanie związane z opowiadaniem Jacka Komudy z uniwersum stworzonego na potrzeby cyklu o Jaksie wzbudziło moją ciekawość na tyle, bym zapoznała się z tomem według wydawcy będącym czymś w rodzaju prequela do cyklu o lędzickim rycerzu. To akurat nie do końca jest prawdą, ponieważ w zbiorku znalazły się teksty, których akcja toczy się w różnych momentach życia tytułowego bohatera. Wydaje się więc, że to raczej realizacja luźniejszych pomysłów na historie, w których Jaksa pojawia się czasem na pierwszym, a czasem na dalszym planie. W związku z tym tom nie do końca sprawdza się jako samodzielna pozycja. Tylko część opowiadań zawiera rozwijającą się, zmierzającą ku punktowi kulminacyjnemu akcję, reszta to fragmenty, wyrywki z życia (i śmierci) postaci.

Zaletą opowiadań jest wyrazistość kreacji świata i zwracający uwagę, zapamiętywalny klimat. Spodobała mi się pieczołowitość opisu strojów, sprzętów i potraw, wskazująca na to, że autor miał wiedzę na temat tego, jak żyli ludzie w dawnych wiekach. Komuda całkiem zgrabnie przedstawia też przyrodę. Pieczołowitość opisu przestawała jednak cieszyć, gdy przychodziło do lektury scen przemocy. Napisać, że jest ich w książce bardzo dużo, to wciąż eufemizm. Przemoc jest „Jaksy” treścią główną, jest niemal jedynym językiem, jakim komunikują się bohaterowie. Świat dzieli się na uciskanych, bitych, torturowanych, zabijanych i tych którzy uciskają, biją, torturują i zabijają, przy czym przynależność do tych drugich zazwyczaj bywa tymczasowa (z wyjątkiem tytułowego bohatera, który mógłby być podręcznikowym przykładem ilustrującym hasło „plot armor”).

Smutny to obraz natury ludzkiej, jednak gdy spojrzeć na historię rozmaitych rzezi, pogromów i ludobójstw, trudno mu zaprzeczać. Komuda pokazuje dosadnie, co dzieje się, gdy cienka warstewka cywilizacji zostaje zerwana. Koczownicy ze wschodu są plagą, która spada na Lendię, ale upadek możnych prowadzi także do buntów chłopstwa. Koniec końców walczą wszyscy ze wszystkimi, a każda chwila słabości czy odruch miłosierdzia kończy się rozlewem krwi. Zdecydowanie nie jest to lektura na poprawę humoru. Sama nie gustuję w do tego stopnia ponurych wizjach, jednak od czasu do czasu warto sobie przypomnieć, do czego zdolny jest człowiek, gdy może zadać bliźniemu swemu bezkarnie każdą krzywdę, jaką sobie tylko wymyśli.

Czytając, można odnieść wrażenie, że w świecie Jaksy jedyne naprawdę silne pozytywne uczucie to miłość do własnego dziecka, a jedyne istoty, które są bliskie sercu autora, to konie. Reszta tonie w powodzi ogólnej parszywości. Raczej nie da się tutaj kogokolwiek polubić. Biednym uciskanym ludziom kibicuje się do czasu, gdy mogą wziąć odwet na swych oprawcach, a Komuda raczy czytelnika opisami mordowanych dzieci.

Trzeba oddać „Jaksie” to, że w zalewie miałkiej produkcji fantasy ta książka jest „jakaś” i że wyżej wspomniana przemoc nie została przedstawiona tak naiwnie, jak to bywa w wielu powieściach zza oceanu, gdzie czasem krew leje się strumieniami, ale czytelnik nie odnosi wrażenia, jakby autorzy mieli choćby wyobrażenie, co to znaczy być ofiarą, człowiekiem zmienionym w śmiecia, z którym drugi, silniejszy człowiek może zrobić wszystko. Nie odnosi się też wrażenia, jakby bohaterowie wraz ze swoim sposobem myślenia i wysławiania się zostali wzięci z naszych czasów i przystrojeni w historyczne kostiumy.

Zmieniając temat, dodam, że autor od czasu do czasu wplata parafrazy cytatów z rozmaitych utworów – zwłaszcza z okresu Romantyzmu i Młodej Polski. Wyławianie ich może stanowić pewien smaczek. Nieźle prezentują się także różnego rodzaju potwory.

Szczególnie polecać „Jaksy” nie zamierzam, bo wiele pomysłów autora jest po prostu obrzydliwych i przyjemnie się tego nie czyta, opowiadania nie wznoszą się też ponad poziom solidnego rzemiosła. Chyba tylko wielbiciele quasi-słowiańskich klimatów o niewielkiej wrażliwości na krwawe opisy będą w pełni usatysfakcjonowani [1].

[1] Przyznam, że z kolei wizja osób, czytających z zadowoleniem te wszystkie sceny męczenia i szlachtowania wydała mi się nieco niepokojąca.

Z cyklu ukazała się do tej pory jedna powieść, zdecydowanie nie mam ochoty nurzać się w tym klimacie. Po prostu po fantasy sięgam w innym celu.