Beatrycze Nowicka Opowiadania

Republika smoka (minirecenzja, E)

W trybach wojny

Rebecca F. Kuang, wyd. Fabryka Słów

Drugi tom trylogii „Wojna makowa”

Beatrycze Nowicka: 7/10

„Republika smoka” Rebeki F. Kuang to bardzo udana kontynuacja „Wojny makowej”.

Z przyjemnością piszę, że Rebecca F. Kuang nie obniża lotów – tom drugi cyklu o Rin nie tylko trzyma poziom poprzednika, ale i niejednokrotnie zaskakuje. „Wojna makowa” zakończyła się dość niespodziewanym rozkładem pionków na planszy, który pozostawiał autorce więcej wolności. Zamiast pisać o dziewczynie walczącej z wrogą inwazją, Kuang mogła poprowadzić akcję w nowym, mniej przewidywalnym kierunku. Było jednak kilka rozwiązań fabularnych, jakich się po „Republice smoka” spodziewałam – i spotkało mnie zaskoczenie, kiedy wydarzenia potoczyły się inaczej. Jednak nie było to rozczarowanie. To sztuka, zagrać wbrew oczekiwaniom czytelnika, ale tak, by poczuł się on tym usatysfakcjonowany.

Jeżeli chodzi o zalety powieści, są one takie same, jak części poprzedniej, więc nie będę się powtarzać. Do tego dochodzi większa porcja świadomego przełamywania schematów. Wartka akcja sprawia, że „Republikę smoka” czyta się wyjątkowo płynnie.

Mój szacunek budzi żelazna konsekwencja, z jaką Kuang traktuje swoich bohaterów. Pod klawiaturę ciśnie mi się słowo „realistyczny”, choć może to zabrzmieć dziwnie w odniesieniu do książki o ludziach zdolnych posługiwać się mocami boskiej proweniencji. Chodzi mi tutaj o prawdopodobieństwo psychologiczne oraz brak ulgowego traktowania postaci – jeśli ktoś nie ma zaplecza i wsparcia, może sobie i marzyć o wielkich czynach, ale żaden Gandalf go nie poprowadzi. Młodziutka autorka jest także w pewien sposób bezlitosna w stosunku do Rin – nie przydaje jej cech, które łatwo mogłyby jej zjednać sympatię czytelnika, tylko niejako prześwietla tę postać, ukazując szereg jej wad.

Kuang wydaje się nie mieć złudzeń odnośnie ludzi czy świata. Wątki polityczne rozgrywa ostro, być może bardziej zaskakująco dla czytelnika zza oceanu. Wojna domowa, która wybucha w ojczyźnie Rin nie oszczędza nikogo – bohaterom zdarza się stanąć przeciwko dawnym przyjaciołom, a czytelnik rozumie, że „nasza” strona jest taką tylko dlatego, że akurat ją zajęły postaci śledzone przez narratora, a nie z powodu bycia lepszą, czy kierowaną słuszniejszymi racjami.

W zasadzie jedynym, czego żałowałam, jest to, że na kartach powieści nie znalazło się więcej miejsca dla członków cike – uwaga Kuang koncentruje się przez cały czas na Rin. Poza tym nie mam zastrzeżeń. „Republika smoka” to naprawdę porządna powieść fantasy – polecam i czekam na tom ostatni.