Tropiciel, Czarownica, Pierwotny (recenzja, E)
Magiczne przygody w Krainie Wiecznej Chuci
Małgorzata Lisińska, wyd. Genius Creations
Cykl „Tropiciel”
Beatrycze Nowicka: t1 6/10 ; t2 5,5/10 ; t3 4/10
Co to jest sempiterna
Przypomniały mi się studenckie czasy, sesje RPG i anegdotki o przygodzie, w której wystąpił krasnolud o wielce dźwięcznym przydomku Topór-Ci-W-Jaja, którego umiejętnością specjalną było wyczucie sprośności w promieniu 300 m. Wspominam o tym, by przybliżyć nieco humor obecny w „Tropicielu”. Choć trzeba dodać, że główny bohater ma poważniejsze miano, a sprośności wszelkich on sam jest największym źródłem (w mowie, gdyż jeśli chodzi o czyny zdecydowanie przewyższa go jego przyjaciel mag).
Pod względem konstrukcji „Tropiciel” przypomina wiele innych debiutów polskich autorów fantasy – równie dobrze książka mogłaby zostać wydana jako zbiór opowiadań, bo w każdym rozdziale przedstawiono osobną przygodę. Nie jest to powieść oryginalna pod względem światotwórstwa (najbardziej typowy sztafaż fantasy), czy fabuły – czuć wpływ Sapkowskiego o tyle, że i tutaj mamy do czynienia z czerpaniem motywów z baśni. Choć Lisińska zdecydowała się na czystą rozrywkę, bez niuansów oraz refleksji głębszych.
Największą uciechę z lektury prawdopodobnie czerpać będzie nastoletni czytelnik – gadatliwy krasnolud klnie kwieciście, a nagie kobiety pojawiają się tak z kilka razy na rozdział. Styl początkowo nieco toporny, później się wygładza. Właściwie to trochę mi wstyd, ale by być uczciwą, muszę napisać, że o perypetiach Sodiego, Yasy i Likal czytało mi się nawet całkiem przyjemnie – autorce udało się tchnąć w te postaci życie, mimo tego, że są stereotypowe. Stąd ocena, prawdopodobnie nieco zawyżona. Najwyraźniej monologi i złośliwości Sodiego, a także jego tysiąc i jeden wyrażeń z wplecionymi rozmaitymi określeniami niewiast lekkich obyczajów mnie ubawiły. Przynajmniej lektura na tyle wciągnęła, że mam ochotę poznać dalsze losy bohaterów.
Magicznych i towarzyskich perturbacji ciąg dalszy
Autorce „Tropiciela” udała się rzecz ważna – stworzyła gromadkę postaci wystarczająco barwnych i budzących sympatię, by chciało się sięgać po kolejny tom ich perypetii. O ile wydarzeń z pierwszej powieści zapamiętałam niewiele, tak bohaterowie znaleźli sobie przytulną niszę w mej czytelniczej pamięci. Gadatliwy krasnolud, nieco chmurny mag-koneser wdzięków niewieścich, a także jego pyskata uczennica byli głównym powodem, dla którego zaopatrzyłam się w „Czarownicę” tuż po premierze.
Część druga oferuje czytelnikom więcej tego, co mogli znaleźć „Tropicielu”. Znalazło się tu sporo nowych, kwiecistych wypowiedzi krasnoluda, trochę wplecionych w fabułę motywów baśniowych i nieco scen erotycznych (choć te ostatnie wydały mi się wprowadzane niejako „na siłę”, a i sposób ich opisywania pozostawia wiele do życzenia – głównie chodzi mi o bohaterów co i rusz konających z rozkoszy oraz temu podobne).
Całość jest odpowiednio zabawna, nieraz zdarzało mi się parsknąć śmiechem podczas czytania. Wprawdzie robi się nieco telenowelowo – mam tu na myśli odkrywane więzy rodzinne tudzież miłosne wielokąty – jednak lektura jest całkiem przyjemna. Może po prostu miło czytać o grupce przyjaciół, którzy dla ratowania towarzysza/towarzyszki skoczyliby i w ogień. Ci, spośród czytelników, którzy polubili Sodiego i jego towarzyszy, mogą bez obaw sięgać po tom drugi.
Pożądanie do znudzenia
Pierwszy tom cyklu okazał się całkiem sympatyczną lekturą, głównie ze względu na postać Sodiego i jego monologi. W tomie drugim Lisińska powieliła sprawdzone rozwiązania, choć w moim odczuciu rzecz prezentowała się ździebko gorzej, bo efekt świeżości przepadł, a łączenie bohaterów w miłosne wielokąty wydało mi się nazbyt wymyślne. Będąca prequelem całej historii „Zakonna” prezentowała sobą poziom dość marny, ze względu na co odpuściłam sobie lekturę zbioru opowiadań z tego uniwersum – „Bajek krasnoludzkich”. Jednak ciekawa byłam, co stanie się z głównymi bohaterami (część druga kończyła się w dość emocjonującym momencie) i dlatego sięgnęłam po „Pierwotnego”.
Tutaj nadal szczególnych zaskoczeń nie ma, poza tym – na minus – że zagrożenie życia głównej bohaterki nie wybrzmiewa tak mocnym akcentem, jak mogłoby. W zamian czytelnik dostaje to co zwykle, czyli trochę wędrowania, kilka baśniowych motywów, krasnoludzką kwiecistą mowę oraz rozliczne wybuchy namiętności. Okazuje się bowiem, że nawet w sytuacji, gdy teoretycznie powinni mieć poważniejsze rzeczy na głowie, bohaterowie nieustannie targani są pragnieniami natury cielesnej. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, ile razy w tekście pada fraza dotycząca odczuwania przez postaci nagłego przypływu pożądania. Przy okazji może kilka cytatów: „chłonął widok siedzącej jak ktoś, kto umiera z pragnienia i właśnie dostrzegł źródło krystalicznie czystej wody”, „przymknęła powieki i stała tak, wtulona w mocne ciało swojego smoka” (tu należałoby dodać, że smok jest zmiennokształtny, jednak w przeciwieństwie choćby do takiego np. Mroka z „Wiernych wrogów” Olgi Gromyko, przybiera postać młodzieńca nader przystojnego), „ogień pożądania pochłonął ich w jednej chwili. Nie myślała, nie chciała myśleć… Czuła. Jego pożądanie, własne pożądanie. Wszystko się mieszało. Świat przestał istnieć.”
Szkoda, że wątkom innym niż romansowe autorka poświęciła znacznie mniej uwagi. Niektóre z nich zakończono bardzo pośpiesznie tam, gdzie przydałoby się, aby bohaterowie sobie coś wyjaśnili lub postanowili, inne zostały „ucięte” nagłą śmiercią postaci. Co gorsza, sceny owych zgonów nie wydają się odpowiednio podbudowane (kwestia motywacji do podjęcia określonych działań, prawdopodobieństwo takiego, a nie innego przebiegu wydarzeń), wskutek czego sprawiają wrażenie, jakby Lisińskiej ta akurat intryga już się znudziła, więc zdecydowała się usunąć osobę za nią stojącą. Przez to paru potencjalnie ciekawych i wieloznacznych bohaterów zostało zmarnowanych. Uwagę moją zwróciło także ponowne wykorzystanie schematów znanych z części poprzedniej (kolejny knujący duch Pierwotnego maga).
Sądzę, że cykl o Sodim doczekał się fanów – ci zapewne rozczarowani „Pierwotnym” nie będą. Notka okładkowa powieści przedstawia ją jako finał trylogii, jednak sądząc z zakończenia, autorka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa w temacie przygód Sodiego, Yasy i Likal.