Beatrycze Nowicka Opowiadania

Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem (minirecenzja, E)

Zapiski psychiatry, który słuchał

Oliver Sacks, wyd. Zysk i S-ka

Popularnonaukowa

Beatrycze Nowicka: 9/10

Gdyby ta książka dotyczyła innego tematu, określiłabym ją jako zbiór anegdot. Sprzyja temu charakter wypowiedzi autora, częstokroć uporządkowany na zasadzie skojarzeń, pełen dygresji i cytatów, a także styl, jakim została napisana – potoczysty, żywy, wciągający czytelnika. Tyle że Oliver Sacks jest neurologiem i psychiatrą, zaś „Mężczyzna…” stanowi zbiór historii dotyczących jego pacjentów dotkniętych rozmaitymi, zazwyczaj bardzo poważnymi schorzeniami i uszkodzeniami układu nerwowego.

Krótsze z nich dotyczą pewnych szczególnych przypadków, natomiast dłuższe są próbami nakreślenia portretów chorych, oddania im głosu. Sacks burzy przy tym stereotyp psychiatry, kojarzący się z „Lotem nad kukułczym gniazdem”, elektrowstrząsami i lobotomią. Jak sam podkreśla, marzy mu się bardziej „humanistyczna” psychiatria – nie tylko skupiająca się na medycznej analizie przypadku, ale także zwracająca się ku pacjentowi. Próbująca zrozumieć zarówno biologiczne podłoże choroby, jak i umysł samego chorego. Pamiętam słowa, które wiele lat temu usłyszałam z ust osoby, przez pewien czas przebywającej w szpitalu psychiatrycznym: „oni tam nie chcą, żebyś wyzdrowiał, oni chcą, żebyś przestał mówić”. Narrator książki pozwala swoim bohaterom mówić. Szanuje ich. Dostrzega w nich ludzi. Ba, jest nawet w stanie zrozumieć, czemu ktoś nie chce zostać wyleczony, albo krytykuje postępowanie mające na celu „przystosować chorego do społeczeństwa”, jeśli odbywa się to kosztem skrzywdzenia pacjenta.

Sacks kojarzy mi się przy tym z „dawną inteligencją” – jest człowiekiem wszechstronnie wykształconym. Historie pacjentów przeplatane są dzięki temu licznymi nawiązaniami – odniesieniami do filozofii, literatury i sztuki. Próbując przybliżyć pewne kwestie, zwłaszcza dotyczące subiektywnego postrzegania, autor przytacza fragmenty utworów, bądź wspomnień poetów i pisarzy (np. w rozdziale dotyczącym epilepsji znajduje się wypowiedź Dostojewskiego). Przedstawione w książce przypadki są także dla Sacksa punktem wyjścia do rozważań na temat człowieczeństwa, tożsamości, pamięci, subiektywizmu postrzegania. Sylwetki pacjentów pozwalają przy tym spojrzeć na te problemy z zupełnie innej strony – coś, co zdrowym ludziom wydaje się oczywiste, jak się okazuje wcale oczywiste nie jest.

Jedyną wadą, jaką jestem w stanie wymienić jest to, że czasami osobowość autora zanadto wysuwa się na plan pierwszy. Poza tym „Mężczyzna…” jest książką wartą uwagi – miejscami przerażającą, czasem budującą (opisy ludzi, którzy nie poddawali się chorobie), skłaniającą do refleksji i otwierającą czytelnikowi oczy.

PS. Powyższa recenzja została napisana z punktu widzenia laika, nie podejmuję się merytorycznej oceny książki.