Beatrycze Nowicka Opowiadania

Pan Górnego i Dolnego Egiptu (recenzja, E)

Rozterki egipskiej księżniczki

Judith Tarr, wyd. Alfa-Wero

Beatrycze Nowicka: 5/10

Termin „fantastyka historyczna”, używany w odniesieniu do powieści Judith Tarr, łączącej wątek kampanii Aleksandra Wielkiego z magią i boskimi interwencjami, wydaje się być odpowiedni. Niestety, podczas lektury nie opuszczało mnie wrażenie, iż „Pan Górnego i Dolnego Egiptu” obiecywał więcej, niż w istocie zawiera. Czego zatem nie należy spodziewać się po tej książce?

Chociaż autorka wspomina liczne materiały źródłowe, na których się oparła, jej powieści brakuje barwnie nakreślonego tła. O ile w przypadku „Księżyca i słońca” McIntyre narzekałam na nadmierne skupienie się na szczegółach strojów czy dworskiej etykiecie, świat przedstawiony w „Panu Górnego i Dolnego Egiptu” jest za mało wyrazisty. A przecież starożytna Azja Mniejsza i Egipt aż proszą się o to, by opisać je z rozmachem, chociaż spróbować oddać atmosferę miejsc odległych w czasie i przestrzeni, egzotykę i przepych dawnych imperiów czy kupieckich miast.

Kolejną kwestią są wydarzenia historyczne – imię Aleksandra Wielkiego budzi określone skojarzenia. Tymczasem czas akcji „Pana Górnego i Dolnego Egiptu” obejmuje wycinek dziejów macedońskiego zdobywcy od zwycięstwa pod Issos do odwiedzin u wyroczni w Siwie. Co ważniejsze, czytelnik nie uświadczy opisów epickich bitew. Od czasu do czasu Tarr przedstawia działania wojenne, jednak czyni to jakby z przymusu, dosyć lakonicznie, bez zbytniego dramatyzmu.

Wreszcie – sam Aleksander, postać-legenda. W powieści Tarr nie jest on głównym bohaterem, gorsze jest jednak to, że pomimo, iż autorka niejednokrotnie zapewnia czytelnika o niesłychanej charyzmie wodza, owej charyzmy się nie czuje. Genialny strateg w interpretacji amerykańskiej pisarki jawi się jako sympatyczny, choć zapalczywy młodzieniec. Skoro o bohaterach mowa, mam też wrażenie, że ich sposób myślenia jest jednak za bardzo współczesny (owszem, wierzą w swoich bogów i sny, ale na tym w zasadzie różnice się wyczerpują). Być może to też kwestia języka – egipskie bóstwa rozmawiające ze sobą, używając fraz w rodzaju „czy wszystko w porządku?” nie przyczyniają się do budowania klimatu.

O czym zatem jest „Pan Górnego i Dolnego Egiptu”? Przede wszystkim jest to historia fikcyjnej postaci Meriamon, księżniczki, czarodziejki i kapłanki zarazem. Opuszcza ona swój kraj i wyrusza na północ, by spotkać Aleksandra i przekonać go do odbicia Egiptu z rąk Persów. W trakcie podróży dziewczyna zaprzyjaźni się z macedońskim wodzem, wspomoże go swoimi magicznymi mocami, a także (czemu mnie to nie dziwi) odnajdzie prawdziwą miłość. Większą część powieści zapełniają scenki obyczajowe, przeważnie rozgrywające się w obozie Aleksandra – „Pan…” w zasadzie opiera się na dialogach.

Tutaj niestety objawia się druga główna wada książki – brak dramatyzmu. Skąpe opisy bitew czy działania wrogiej magii nie wzbudziły we mnie choćby najlżejszych obaw o losy postaci. Autorka niejednokrotnie informuje o zagrożeniu, w jakim znaleźli się bohaterowie, co nie zmienia faktu, że owego zagrożenia się nie czuje. Atmosfera całości jest raczej pogodna. Do tego powieści brakuje stopniowania napięcia, nie ma w niej punktu kulminacyjnego, sprawia wrażenie jedynie epizodu z kampanii Aleksandra.

Tarr nie oparła też swojej książki na konfliktach pomiędzy postaciami, zderzeniu silnych osobowości. Aleksander od początku lubi i ufa Meriamon, zaś jej przyszły luby tradycyjnie najpierw się boczy, by później ulec uczuciu (szczęśliwie nie odbywa się to aż tak kiczowato, jak w paru innych książkach fantasy, gdzie podobny motyw się pojawiał).

W takim ujęciu wątek kampanii Macedończyka wydaje się tylko ozdobnikiem dla historii o dojrzewaniu bohaterki. Trzeba powiedzieć, że Meriamon budzi sympatię – jest silna, zdecydowana i inteligentna, lecz niepozbawiona wad, które czynią ją wiarygodniejszą. Można ją zrozumieć i polubić.

Jeśli zapomnieć o oczekiwaniach i przyjąć powieść Tarr taką, jaką jest, trzeba napisać, że stanowi ona odprężającą lekturę, która ma większe szanse spodobać się czytelniczkom. Nie znalazłam w niej niestety choćby jednej sceny, która wywołałaby głębsze emocje, zapadającej w pamięć rozmowy, szczególnie wyrazistej postaci, czy budzącego uznanie pomysłu (wyjąwszy może żyjący własnym życiem szakali cień głównej bohaterki). „Pan Górnego i Dolnego Egiptu” to poprawnie i lekko napisany utwór, który jednakże nie zostawia wyraźniejszego śladu w myślach.

Pozostaje zatem nadal czekać na książkę, w której egzotyka i bogactwo wierzeń mieszkańców kraju faraonów ukazałyby się w pełnej chwale.