Beatrycze Nowicka Opowiadania

Najbłękitniejsze oczy (minirecenzja, E)

Współczesne baśnie

Artur Daniel Liskowacki, wyd. Wydawnictwo Poznańskie

Tom autorskich baśni dla dzieci

Beatrycze Nowicka: 8/10

„Najbłękitniejsze oczy” to kolejna pozycja z mojej niewielkiej biblioteczki zachowanych książek z dzieciństwa – egzemplarz jest dość mocno pokreślony, gdyż bardzo nie spodobały mi się uproszczone ilustracje Jerzego Flisaka (lubiłam realistyczny styl Jana Marcina Szancera). Dopiero podczas pisania o tym zbiorku dowiedziałam się, że Artur Daniel Liskowacki pisze także wiersze, eseje, prozę dla dorosłych i słuchowiska radiowe, oraz że dwukrotnie był nominowany, z czego raz dotarł do finału Nagrody Literackiej Nike (na koncie ma także kilka innych nagród i nominacji, w tym do Europejskiej Nagrody Literackiej).

Niewielki zbiorek mieści trzy baśnie, o wiele sympatyczniejsze od ponurych utworów Hansa Christiana Andersena, czy miejscami okrutnych dzieł braci Grimm albo Charlesa Perraulta. Najdłuższa z nich jest zarazem najbardziej tradycyjna – opowiada o maleńkim Li, adoptowanym przez rodzinę korników, który pewnego dnia wyrusza w wielki świat i trafia do smutnego zamku pod władzą złej wiedźmy. Tam zdobywa przyjaciela – mysz o imieniu Horacy (którego sposobem na zapoznawanie się z treścią książek jest ich zjadanie, co skutkuje między innymi tym, że Horacemu zdarza się znienacka cytować klasyków), i z jego pomocą odczarowuje księżniczkę zaklętą w ziarenko soli. Lubię sobie wyobrażać tę baśń jako klasyczny film rysunkowy. Jeśli wśród czytelników tego artykułu jest ktoś parający się animacją, zachęcam do sięgnięcia po książkę Liskowackiego, może zainspiruje.

Akcja pozostałych dwóch baśni nie toczy się „za siedmioma górami i lasami”. Bohaterka opowiadania tytułowego spędza wakacje u babci, jednak pobyt na wsi jej nie cieszy i zamiast bawić się z innymi dziećmi marzy o posiadaniu oczu błękitnych jak niebo. To pragnienie zaprowadzi ją w końcu do podniebnego pałacu Pani Obłoków, która obieca spełnić jej życzenie, ale postawi przy tym warunki, i dziewczynka będzie musiała dokonać swojego być może pierwszego „dorosłego” wyboru. Z kolei bohater trzeciego z utworów mieszka w wielkim mieście. Jego rodzice, opętani obsesją wychowania swojej pociechy na „zdrowe i mądre dziecko” kupowali mu jedynie „zabawki praktyczne”. Nic dziwnego, że najwspanialszym podarunkiem wydał się chłopcu otrzymany od cioci miś. Niestety Michaś nie nacieszył się zabawką zbyt długo, bo rodzice przekonani, że mały okazuje „niezdrowe emocje” (i w dodatku zaczyna fantazjować) pozbywają się pluszaka. Reszta historii to perypetie misia i chłopca szukających się wzajemnie.

Ta bajka ma szczęśliwe zakończenie. Ale ze swojego życia znam smutniejsze historie. Pamiętam, jak kiedyś odwiedziłam swojego kolegę RPGowca – pokazał mi „Małą encyklopedię matematyki” i „Małą encyklopedię fizyki” ze smutnym uśmiechem i słowami „dwie Gwiazdki”. Jedynie babcia kupiła mu raz numer „Magii i Miecza”. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Za uciułane kieszonkowe kupował sobie kolejne numery, to był jego prywatny skarb. Aż któregoś dnia wrócił ze szkoły, by przekonać się, że jego matka, uznawszy, iż czasopisma odciągają go od nauki, wszystkie je wyrzuciła. Od dzieciństwa mówiono mu, że został urodzony po to, by odnieść zawodowy sukces. Kiedy na studiach okazało się, że nie radzi sobie tak dobrze, jak tego od niego oczekiwano, załamał się i zawalił wszystko, latami się z tego zbierał. Mój przyjaciel ze studiów, wychowywany w podobny sposób, dla odmiany poradził sobie na uniwersytecie – rok w rok średnia oscylująca dookoła pięciu, magisterka zrobiona w Stanach, doktorat w Wielkiej Brytanii, wysoko impaktowane publikacje. Lecz wyniesione z domu perfekcjonizm i pracoholizm nie uczyniły go szczęśliwym, a i ze zdrowiem zaczął mieć kłopoty (lekarze jak dotąd nie wypowiadali się na temat przyczyny, ja się jednak zastanawiam, czy wielogodzinne ślęczenie nad mikroskopem nie przyczyniło się do problemów ze wzrokiem). Dlatego uważam, że to konkretne opowiadanie bardziej nawet powinni przeczytać rodzice. I wyciągnąć wnioski.