Beatrycze Nowicka Opowiadania

Pajęczyna utkana z ciemności (minirecenzja, E)

Pocieszne retro

Karl Wagner, wyd. Amber

Książka z cyklu o Kanie Nieśmiertelnym

Beatrycze Nowicka: 6/10

„Pajęczyna utkana z ciemności” wpisuje się w nurt zapoczątkowany opowiadaniami Howarda (sam Wagner ma zresztą na koncie powieści o Conanie). O ile jednak tekstów o Cymeryjczyku zdzierżyłam jeno trzy, a moja znajomość ze stworzonym przez Michaela Moorcocka Elrykiem z Melnibone okazała się jeszcze krótsza, pierwszy tom cyklu o Kanie przeczytałam, krzywiąc się tylko od czasu do czasu.

Zapewne ma w tym swój udział specyficzny humor i dystans, jaki Wagner zdaje się mieć do stworzonej przez siebie postaci. Owszem, jego Kane (podobieństwo imion do biblijnego Kaina jest nieprzypadkowe) to niezrównany wojownik, posiadający także liczne inne talenty, budzący postrach w swoich wrogach, a nieufność u sojuszników. Podobnie styl pisania, czy wykreowany na kartach powieści klimat przywodzą na myśl rozrywkową fantasy pisaną przed paroma dziesiątkami lat. Czytając, miałam jednak wrażenie, że autor się tym wszystkim bawił. Trudno wszak nie uśmiechnąć się nad sceną, gdzie blond księżniczka przynosi uwięzionemu ukochanemu koszyk z jedzeniem, bukiecik kwiatków oraz… swoje ulubione wiersze miłosne. Reakcja więźnia, który początkowo znudzony monotonią pobytu w celi ma nadzieję na ciekawą lekturę, a potem dowiaduje się, co przyniesiona przez dziewczynę książka zawiera… bezcenna. Podobnie śmieszą nawiązania do Lovecrafta – mroczne kulty i ośmiornicopodobne stwory, które z upodobaniem opisywane są jako ohydne, oślizgłe, tudzież mroczne. Już poza kwestiami humorystycznymi, warto wspomnieć o tym, że dobrze wypadły wzmianki na tematy związane z żeglarstwem (nie mnie oceniać, na ile są one fachowe, w każdym razie wprowadzają w klimat) oraz barwne bitwy morskie (choć już ilość uczestniczących w nich jednostek bywa mocno przesadzona).

Im więcej czytam starszej fantasy, tym mniej uzasadniona wydaje mi się opinia, że brutalne i nieheroiczne fantasy z niejednoznacznymi moralnie postaciami jest wynalazkiem ostatnich lat. Wszak bohaterowie Vance’a ani Leibera nie byli szlachetni. U Wagnera postaci dzielą się na nikczemne i głupie, umierają zaś niemal wszyscy, niezależnie od tego, do której kategorii się zaliczają. Świata raczej nie da się nazwać miłym miejscem, a sam Kane chwilami wręcz zdaje się uosabiać najniższe z ludzkich instynktów, z umiłowaniem do przelewania krwi na pierwszym miejscu.

Styl i pomysły Wagnera, sprawiły, że „Pajęczynę…” traktuję raczej jako ciekawostkę sprzed lat. Jeśli przypomnieć sobie, że w tym samym roku, w którym wydano powieść o Kanie, ukazał się pierwszy tom „Kronik Amberu”, staje się jasne, że Zelazny stworzył arcydzieło, a Wagner jedynie powieść rozrywkową w konwencji, która już przebrzmiała. Tym niemniej, jeśli ktoś jest zainteresowany historią fantasy, lub też szczególnie lubi bohaterów pokroju Kane’a, może śmiało sięgać po pierwszy tom jego przygód.

Autor napisał trzy powieści o Nieśmiertelnym oraz szereg opowiadań, które potem ukazywały się w rozmaitych konfiguracjach (włączając w to wydania uwzględniające prace przez Wagnera niedokończone). W Polsce wydano wszystkie powieści oraz dwa zbiory zawierające najważniejsze opowiadania. Nie wciągnęło mnie na tyle, aby ich szukać.