Beatrycze Nowicka Opowiadania

Ostre cięcia (recenzja, E)

Garść monet

Joe Abercrombie, wyd. MAG

Zbiór opowiadań ze świata „Pierwszego prawa”

Beatrycze Nowicka: 5,5/10

Opowiadania Joego Abercrombiego zebrane w tomie „Ostre cięcia” to przede wszystkim gratka dla fanów pisarza, gdyż większość historii ma charakter epizodów, wycinków z życia postaci znanych z powieści.

Ze względu na charakter, „Ostre cięcia” Joego Abercrombiego należy traktować bardziej jako dodatek do rozpoczętej trylogią „Pierwsze prawo” serii powieści, połączonych wspólnym uniwersum (a czasem i postaciami), niż samodzielną całość. Zbiór mieści trzynaście opowiadań, z których część była publikowana wcześniej w antologiach tematycznych – wydanych w Polsce „Mieczach i mrocznej magii”, „Niebezpiecznych kobietach” oraz „Łotrzykach”, a także antologii w hołdzie dla Davida Gemmela, która do tej pory nie ukazała się na naszym rynku. Kilka pojawiło się także jako dodatki do kolejnych wydań „Bohaterów” i „Czerwonej krainy”.

W krótszych tekstach Joe Abercrombie bardzo mocno odwołuje się do swoich powieści – przedstawia epizody z życia występujących w nich bohaterów („Piękny drań”, „Piekło”, „Też mi desperatka”, „Wczoraj, niedaleko wioski zwanej Barden”, „Stworzyłem potwora”), opisuje te same wydarzenia z innej perspektywy („W niewłaściwym miejscu i niewłaściwym czasie”, poniekąd też „Wolność!”, stylizowana na fragment upiększonej biografii Coski, spisywanej przez jednego z towarzyszy najemnika w „Czerwonej krainie”), albo pozwala pojawiać się znanym postaciom na dalszym planie („Troje to tłum”). Takie ujęcie tematu wydaje się być ukłonem przede wszystkim w stronę wiernych fanów, których z pewnością ucieszą rozliczne smaczki, oraz możliwość powrotu do świata stworzonego przez autora.

Pięć opowiadań („Drobne przysługi”, „Ucieczka z miasta”, „Dobrana para”, „Troje to tłum”, „Czasy są ciężkie dla wszystkich”) łączą postaci złodziejki Shevedieh i Javre zwanej Lwicą z Hoskoppu, od czasu do czasu pojawia się także oszustka Carcolf. Autor bawi się tu konwencją fantasy, a zwłaszcza motywem pary przyjaciół – łotrzyka i wojownika – z tą różnicą, że tym razem role obsadzone zostały przez kobiety. Tyle, że o ile, recenzując „Mroczniejszy odcień magii”, narzekałam na niedobór wiarygodnie przedstawianych mężczyzn w fantasy, tak u Abercrombiego z kolei bohaterki zwykle nie różnią się psychologicznie od bohaterów, Javre i Shevedieh są kobietami tylko z nazwy. Ich przygody również mają epizodyczny charakter, czytelnik poznaje jedynie drobne wycinki z ich życia, pojedyncze akcje, a czasem nawet tylko ich zakończenia, kilka scen, parę rozmów, trochę walki.

Owszem, jest to napisane bardzo zgrabnie. Kiedy czytałam „Miecze i mroczną magię”, czy „Niebezpieczne kobiety” opowiadania Abercrombiego okazywały się jednymi z najjaśniejszych punktów tych zbiorów – zostały napisane zadziornie, wyrazistym stylem, co zdecydowanie odróżniało je na tle innych. To właśnie „Parszywa robota” (tu: „Robota głupiego”) z „Mieczy…” skłoniła mnie do sięgnięcia po „Zemstę…”, a potem „Czerwoną krainę” i „Ostrze”. Jednak zebrane razem, w pewien sposób konkurują ze sobą.

Kiedy znika kontrast, okazuje się, że to krótkie historie nie zbudowane na jakimś ciekawym, oryginalnym pomyśle, bez rozwinięcia, budowania napięcia, emocjonującej kulminacji, tworzących się między bohaterami więzi, przesłania. Zarówno angielski, jak i polski tytuł jest tu bardzo adekwatny – faktycznie, jest krótko i ostro. Czasami pojawia się też nieco humoru.

Wielbiciele prozy Abercombiego dostaną więcej tego, za co zdążyli polubić tego autora. Natomiast czy pozostali czytelnicy znajdą tu wiele dla siebie? Nie jestem pewna.

Brytyjski autor uczynił gorzkie prawdy znakiem rozpoznawczym swoich utworów. Z mojej strony gorzka prawda jest taka, że o ile początkowo turpistyczno-komiksowa konwencja wydawała się świeża, obecnie zaczęła mnie nudzić. Wiele motywów się powtarza, a w momencie, kiedy nie pojawiają się zabawki i ozdoby w rodzaju fantazyjnie wymyślonych światów, nowych systemów magicznych, ciekawych ras, łączenia sztafaży i innych tego rodzaju zabiegów, jest to wyraźnie widoczne. Wychodzi też, że jednak lepszej rozrywki dostarczają mi historie „ku pokrzepieniu serc”, czyli o prawdziwej przyjaźni, lojalności, wierności zasadom, poświęceniu i sprawiedliwości, nawet jeśli to bajki.