Beatrycze Nowicka Opowiadania

Umierająca Ziemia. Oczy Nadświata (minirecenzja, E)

Jack Vance, wyd. Solaris

Tom opowiadań i minipowieść osadzona w świecie Umierającej Ziemi

Beatrycze Nowicka: 7/10

Po „Umierającą Ziemię” sięgnęłam niejako nie po kolei, gdyż najpierw przeczytałam antologię opowiadań napisanych w hołdzie dla Jacka Vance’a przez jego młodszych kolegów po piórze. „Pieśni Umierającej Ziemi” tak mi się spodobały, że zapragnęłam poznać pierwowzór. Nie rozczarowałam się. Tym, co urzekło mnie przede wszystkim, była wyobraźnia autora. Wykreowany przez niego świat to miejsce niezwykłe, wyróżniające się nawet na tle wielu innych, późniejszych utworów fantasy, których autorzy mogli czerpać z twórczości poprzedników (na marginesie dodam, że czytana przeze mnie dawno temu trylogia „Lyonesse” – również Vance’a – nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia).

Jest to o tyle ciekawe, że wyczuwa się pewien dystans, umowność, szczególnie we fragmentach o dosyć ironicznym wydźwięku. Vance nie dbał także o to, by stworzyć spójną, przemyślaną koncepcję swojego uniwersum, raczej podążał za pomysłami i obrazami. Stworzona przezeń wizja jest jednak niezwykle sugestywna – wielki udział w tym mają przemawiające do wyobraźni czytelnika opisy miejsc. Malownicze, mieniące się tysiącami kolorów pejzaże, ruiny, wioski i miasta wraz z ich rozmaitymi mieszkańcami robią niezapomniane wrażenie.

Zadziwia lekkość, z jaką Vance snuje swoje opowieści, zasypując przy tym pomysłami. Ot, choćby magiczne soczewki, które pozwalają swoim właścicielom, żyjącym w cuchnącej, zapadłej i nędznej wsi, widzieć zamiast swojego prawdziwego otoczenia pełne luksusów pałace – pomysł wielokroć wykorzystywany (głównie w SF), lecz pamiętajmy, że „Umierająca Ziemia” powstała pół wieku temu. Albo Ampridatwir – miasto zniszczone w zamierzchłych czasach, przez walczących ze sobą wyznawców dwóch bóstw, którzy żyją w ruinach nadal podzieleni na Zielonych i Szarych, z tym, że obecnie nawet nie postrzegają siebie wzajemnie, zaś przybysz z zewnątrz w zależności od doboru kolorów ubrań może być niewidzialny dla którejś ze stron, albo stać się wrogiem obydwu (ciekawe, czy China Mieville czytał opowiadania Vance’a). Lub też scena, gdzie Cugel (oczywiście nieświadom wagi swojego czynu) zjada ucieleśnioną istotę wszechświata. Do tego nie wszystkie cudowności pojawiające się w książce zostają wyjaśnione, a te niedopowiedzenia przydają posmaku tajemnicy.

Świat i pomysły są największymi atutami „Umierającej Ziemi”. Jeśli chodzi o fabuły – te są przeważnie proste, bohaterowie takoż nie zasługują na miano skomplikowanych. Styl Vance’a jest bardzo charakterystyczny, podobnie pojawiający się w opowiadaniach humor, przez co pewnie nie każdemu przypadną one do gustu.

W książce wydanej przez Solaris mieszczą się dwa tomy – „Umierająca Ziemia” to właściwie zbiór sześciu opowiadań, podczas gdy „Oczy Nadświata” są mikropowieścią, przedstawiającą historię Cugela Sprytnego. Przyznam, że wolę „Umierającą Ziemię”, gdyż czytanie o perypetiach Cugela, który nie tylko jest dość wrednym typem, ale i niszczy niemal wszystko, czego się tknie, oraz sprowadza nieszczęścia na napotkanych ludzi trochę mnie irytowało. Nie sposób jednak odmówić „Oczom Nadświata” sarkazmu, czasami przeradzającego się wręcz w dość zjadliwą satyrę. Całość niewątpliwie zasługuje na uwagę.

Wielka szkoda, że jak do tej pory nie ukazały się dalsze tomy historii z tego uniwersum.