Beatrycze Nowicka Opowiadania

Kroki w nieznane 2009 (minirecenzja, E)

Antologia, wyd. Solaris

Beatrycze Nowicka: 6/10

Zasmakowawszy w „Krokach w nieznane” z 2010 roku, sięgnęłam po tom wydany rok wcześniej, zawierający aż szesnaście opowiadań różnych autorów. Niestety, o ile w antologii późniejszej podobała mi się zdecydowana większość tekstów, tym razem jedynie cztery zwróciły moją uwagę.

Wszystkie utwory Nancy Kress, jakie znam, prezentują co najmniej przyzwoity poziom – tak jest i w „Zbawicielu”, gdzie dość nietypowo przedstawiony został motyw przybycia obcych. Chociaż główną myśl można stosunkowo łatwo odgadnąć, sporą przyjemność daje śledzenie opisywanych przemian cywilizacyjno-społecznych. Wizytę kosmitów opisuje także Connie Willis w „Usiądźcie wszyscy wraz” – przyznaję, że rzadko zdarza mi się wybuchać głośnym śmiechem podczas lektury, a tu przytrafiało mi się to czasem i po kilka razy na stronę. Poważnym opowiadaniem są natomiast poruszające „Stygmaty” Julii Ostapienko. Można odczytywać je jako utwór o wolności, ale też o związku kobiety i mężczyzny – a raczej o sytuacji, w której przerodził się on w toksyczną relację. Wreszcie „Małą boginię” McDonalda znam z „Domu derwiszy. Dni Cyberabadu” (po lekturze „Wisznu w kocim cyrku” mam też większe zaufanie do tłumaczenia Próchniewicza w wydaniu MAGa, niż do wersji Plisenko).

Poza powyższą czwórką, za całkiem niezłe uważam „Przyjęcie pożegnalne” Erica Browna, oparte na prostym pomyśle, lecz o subtelnie niepokojącym klimacie. Z kolei właściwie niefantastyczne „Szkaradne kuraki” zapadają w pamięć z uwagi na główny temat, to jest wymarłe dronty dodo (opowiadanie ma wręcz pewne walory popularnonaukowe), jednak poza tym, a także satyryczną nutą nie ma tu wiele więcej.

Pozostałe teksty nie zostały źle napisane, ale szybko wyparowują z pamięci. Od zbioru najlepszych opowiadań oczekuję czegoś więcej – wzruszeń, ciekawych pomysłów, przesłania. Tymczasem, większość utworów jest po prostu przeciętna. Silverberg serwuje czytelnikowi przygody Szeherezady w kosmosie, Rachel Swirsky – kilka scenek rodzajowych w temacie związków damsko-męskich (tyle że w wydaniu bosko-ludzkim), John Kessel miesza motywy zaczerpnięte z twórczości Jane Austen z losami Frankensteina.

Do gorszych opowiadań zaliczam nijaki „Dom maga” McCarron, w którym dorastająca dziewczyna boryka się z własną seksualnością i wikła w romans ze starszym mężczyzną, „Ludzi piasku i popiołu” Bacigalupiego – tym razem jest to opowiadanie z przesłaniem, niestety Bacigalupi przeszarżował i wyszło zbyt nachalne oraz „Glorię” Egana. W tym ostatnim przypadku na ocenie zaważył przede wszystkim jeden z pomysłów – mianowicie taki, że przedstawicielka superzaawansowanej cywilizacji, w sytuacji, w której musi się śpieszyć, przesyła swojej koleżance informacje, kreśląc je „na niebie” swoim statkiem. Choć więc w „Krokach…” znajdzie się kilka perełek, całość wypada średnio.