Beatrycze Nowicka Opowiadania

Nowe idzie (minirecenzja, E)

Antologia polskich autorów, wyd. Powergraph

Beatrycze Nowicka: 6/10

Nie przeczę, że sięgając po antologię „Nowe idzie”, miałam dość wygórowane oczekiwania odnośnie jej zawartości. Głównie dlatego, iż w zamierzeniu miała przedstawić próbki twórczości młodych, lecz obiecujących autorów, poza tym jedno opowiadanie z tego zbioru było nominowane do Zajdla. Wreszcie – jedenaście tekstów to całkiem sporo, jest więc szanse na znalezienie czegoś dla siebie uznałam za duże. Niestety, książka raczej mnie rozczarowała. Owszem – niemal wszyscy zaprezentowani autorzy umieją pisać. W dziesięciu tekstach nie znajdowałam potknięć czy niefortunnych wyrażeń, widać było za to, że młodzi pisarze mają wyczucie języka – potrafią za jego pomocą budować nastrój i opisywać tworzone przez siebie światy. Niestety, zdecydowana większość opowiadań cierpi na zaawansowaną atrofię fabuły i przerost objętości nad treścią. Często miałam wrażenie, jakby autorzy nie bardzo mieli pomysł, ale zależało im, by jednak coś do antologii napisać. Pozwolę sobie jeszcze przedstawić opowiadania i autorów:

Jewgienij T. Olejniczak „Noc szarańczy” – autor bardzo się starał stworzyć klimat, jednak akcji tam praktycznie nie ma. Są za to pomysły wykładane łopatologicznie ustami bohaterów.

Tomasz Kiljan „Przenicowanie” – bardzo dobrze napisane, lecz dosyć makabryczne opowiadanie. Moim zdaniem, brak wątku fantastycznego wyszedłby mu na dobre.

Adam Przechrzta „Smak apokalipsy” – humorystyczna postapokalipsa, z głównym bohaterem-przywódcą gromady niewolniczo mu oddanych superlasek.

Andrzej Miszczak „Harpunnicy” – nominowane do Zajdla. Jest zagadka, jest klimat, jeno… opowiadanie kończy się w miejscu, gdzie dopiero powinno się zaczynać.

Joanna Skalska „Wyspa” – znowu klimatyczny świat, w którym niewiele się dzieje. Historyjka o emigrantach i narkomanach z motywem „a może świat nie jest taki, na jaki wygląda”.

Piotr Rogoża „Więcej niż słowa” – to też opowiadanie z gatunku „zróbmy klimat”, do mnie przemówiło pewnie ze względu na bohaterów grających w zespole rockowym.

Paweł Majka „Oko cyklonu” – najdłuższy tekst i jak dla mnie jedyny, w którym autor miał do opowiedzenia ciekawą historię i mnóstwo pomysłów. Miejscami trochę chaotyczny, jakby Majka dał się ponieść i pozwolił sobie zdryfować daleko od pierwotnej wizji. Pobrzmiewają mi tutaj echa „Aristoi”, a koncepcja boga kojarzy mi się z „Upadkiem Hyperiona”.

Robert M. Wegner „Najpiękniejsza historia wszystkich czasów” – sprawiło na mnie wrażenie, jakby autor zanadto przejął się postawioną przez Sapkowskiego tezą, jakoby cała fantastyka opierała się na micie arturiańskim. Świetnie napisane, ale niczego nowego nie wnosi. Kolejna próba opowiedzenia starej historii w nowej scenografii.

Dawid Juraszek „Rzyg” – jednostka kontra System, gdzie system to miasto opalane gnojem. Tytuł nader trafnie podsumowuje jakość.

Cezary Zbierzchowski „Płonąc od środka” – szkic ledwie.

Jakub Małecki „Każdy umiera za siebie” – ponury klimat i udane portrety psychologiczne bohaterów-marynarzy na tonącym „Kursku”. Zrobiło na mnie wrażenie.