Beatrycze Nowicka Opowiadania

Nebula 92 (recenzja, E)

Naukowcy i lekarze

Antologia, wyd. Prószyński i S-ka

Beatrycze Nowicka: 7/10

Po antologię utworów nominowanych do i nagrodzonych Nebulą w roku 1992 sięgnęłam z ciekawością. Jak teksty, wówczas uznane za jedne z najlepszych, będą się prezentowały po latach? Okazuje się, że nie najgorzej. W antologii znalazłam tylko jedno opowiadanie, które wydało mi się słabe – były to „Okulary Lennona” Paula Di Filippo. Pozostałe utwory plasowały się na poziomie co najmniej średnim, a dwa zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie. W tomiku znalazł się również wiersz oraz teksty publicystyczne na temat ówczesnej fantastyki, które obecnie są raczej ciekawostką dla osób wyjątkowo zainteresowanych tematem.

Wracając zaś do prozy – można tu znaleźć zarówno opowiadania humorystyczne, jak i śmiertelnie poważne. Do tych pierwszych zalicza się „Nawet królowa” Connie Willis – tekst lekki i zabawny (choć sądzę, że z uwagi na temat roześmieją się przy nim głównie kobiety). „Danny leci na Marsa” Pameli Sargent jest z kolei satyrą – nie jest to arcydzieło, ale można się pośmiać z amerykańskiej polityki.

Do poważnych tekstów zaliczyć można chociażby „Góra przyszła do Mahometa”, gdzie Nancy Kress przeprowadza ekstrapolację niepokojących tendencji związanych z prywatnym sektorem medycznym i ubezpieczeniami zdrowotnymi. W wykreowanym na potrzeby tekstu świecie możliwość diagnostyki genetycznej sprawia, że ludzie obarczeni ryzykiem zapadnięcia na ciężkie choroby nie są obejmowani opieką lekarską. Tematykę medyczną porusza także świetny „Oddział lipcowy” S. N. Dyer. Wedle notki biograficznej autorka jest lekarką – w swoim krótkim opowiadaniu pozwala ona spojrzeć na ten zawód ze swojego punktu widzenia. Obraz jest przenikliwy, ostry i przejmujący zarazem. Przedstawieni przez Dyer lekarze bywają cyniczni, z drugiej strony nie są osobami pozbawionymi uczuć i obojętnymi na cierpienie.

Dla odmiany, „Winlandia naszych snów” jest utworem wręcz łagodnym, nieco nostalgicznym w wymowie. Zwraca uwagę przede wszystkim podziałem na podrozdziały tytułowane tak, jak kolejne części artykułów naukowych. Rzecz zresztą dotyczy nauki, motywacji ludzi się nią zajmujących, ich marzeń, młodzieńczych ideałów i późniejszego z nimi rozliczenia. O naukowcach traktuje także „Koniec rzeczy” Gregory’ego Benforda. Chociaż końcówka nieco rozczarowuje (podobny pomysł pojawił się już w „Dziewięciu miliardach imion Boga”), ciekawy jest obraz hinduskich fizyków, widziany oczami początkowo przepełnionego poczuciem wyższości przybysza z Zachodu. Akurat mnie nie dane było poznać fizyków, niemniej wielkim szacunkiem darzę wszystkich tych, którzy uprawiają naukę kosztem ogromnych wyrzeczeń, na własnoręcznie zbudowanym sprzęcie, pomimo braku funduszy i technologii.

Zupełnie inne w charakterze jest natomiast „Życie jako układanka z kotami na wysoki połysk” Michaela Bishopa. Jak można dowiedzieć się ze wstępu, autor pragnął zasymulować sposób myślenia schizofrenika. Konstrukcja utworu pozlepianego z przemieszanych chronologicznie scen, z których zapewne część jest wymysłem głównego bohatera, przekonanego o zagrażających mu tajnych eksperymentach jest mocno awangardowa. Wydaje mi się, że potencjał nie został tu do końca wykorzystany, jednak sama próba jest całkiem ciekawa.

Ostatnim, a zarazem najdłuższym tekstem jest „Miasto prawdy”. Zaczyna się ono jako zjadliwa satyra – w świecie przedstawionym ludzie są warunkowani tak, by nie mogli kłamać. Słusznym jest zarzut, że autor nie przemyślał, jakie naprawdę mogłyby być społeczne konsekwencje takiego warunkowania, niemniej kolejne sceny, w których bohaterowie w pracy i w rodzinie walą sobie prawdę prosto w oczy, jest śmieszny i gorzki zarazem. Później na plan pierwszy wysuwa się wątek nieuleczalnie chorego syna głównego bohatera i buntu przeciwko systemowi. Ktoś mógłby nazwać zakończenie ckliwym i obliczonym na wywołanie u czytelnika silnej reakcji emocjonalnej, osobiście muszę jednak przyznać, że popłakałam się nad tym utworem.

Podobnie, jak w przypadku antologii „Kierunek 3001”, nie mogę powiedzieć, że „Nebula ‘92” to zbiór wyłącznie znakomitych tekstów, jednak stanowi ciekawą i urozmaiconą lekturę.