Beatrycze Nowicka Opowiadania

Dom wielu dróg (minirecenzja, 19.06.2022)

Z kolejną wizytą w świecie Howla i Sophie

Diana Wynne Jones, wyd. Nowa Baśń

Trzeci tom trylogii „Zamek”

Beatrycze Nowicka: 6,5/10

Na wydanie ostatniego tomu cyklu rozpoczętego „Ruchomym zamkiem Howla” czytelnicy anglojęzyczni czekali aż dwadzieścia dwa lata. Nierzadko takie powroty po dłuższej przerwie do lubianych przez czytelników bohaterów i świata okazują się niewypałem. Najczęściej sam autor zmienia się na tyle pomiędzy jedną a drugą wizytą w wykreowanym przez siebie uniwersum, by zmianie uległ także ton całej opowieści. Czasem też pojawiają się niespójności, wynikające z przekonstruowania istotnych dla świata koncepcji.

Szczęśliwie w przypadku „Domu wielu dróg” Dianie Wynne Jones udało się podtrzymać ducha całości. Może wydarzenia są nieco mniej spektakularne, ale atmosfera, postaci oraz humor są takie, jak w poprzednich częściach cyklu. Pojawiają się nowi bohaterowie, przede wszystkim kochająca książki i ciastka Charmain, „oddelegowana” do opieki nad tytułowym domem, należącym do jej wujka czarodzieja, oraz Peter – pełen zapału (który jednak na razie nie wynagradza braków umiejętności) adept sztuki magicznej. Nie zabraknie także Sophie, Howla i Klacyfera, którzy wprowadzają radosny zamęt, gdziekolwiek się pojawią. Zauważyć można pewne powracające motywy, częściowo wynikające chyba z upodobań samej autorki – a więc słodycze i wypieki wszelkiego rodzaju, psy, wielkie sprzątanie i wynikające z niego kłopoty, a także postacie okazujące się kimś innym.

Podobnie, jak przedtem, jest więc „Dom…” barwną, lekką i ciepłą opowieścią, w której wątki baśniowe okraszono niewymuszonym humorem. Jeżeli komuś przypadły do gustu poprzednie książki z tej serii, nie powinien zawieść się i tym razem. Jeśli o mnie chodzi, wieczór spędzony wraz z Charmain w domu maga zaliczam do udanych, co miało dla mnie szczególną wartość smutną wiosną 2022 roku.