Beatrycze Nowicka Opowiadania

Wszechświaty (minirecenzja, E)

Romantyzm ziemniaków

Leonardo Patrignani, wyd. Dreams

Pierwszy tom trylogii „Wszechświaty”

Beatrycze Nowicka: 3/10

Ładna okładka skusiła mnie w bibliotece. Do tego, niezbyt często tłumaczeni są autorzy fantastyki spoza kręgu anglo- lub rosyjskojęzycznego. „Wszechświaty” okazały się romansem paranormalnym dla nastolatków, tyle że napisanym przez mężczyznę. O dziwo, ckliwość, kiepskie dialogi, a także zachwyty nad urodą bohaterów okazały się zbliżone do tych, jakie można znaleźć w książkach kobiet. Główna różnica to ta, że bohater nie dywaguje w nieskończoność „kocha, nie kocha, a co jeśli, a może jednak, a gdyby tak, a nuż…”, tylko działa. Poza tym oprócz wątku romansowego pojawia się też wątek przyjaźni.

Co poza tym? Ano głupiutkie to, słabo napisane i kiepsko przetłumaczone. Para głównych bohaterów to nastolatki bez skazy – nie dość że gwiazdy sportu (w czym nie przeszkadza im to, że od lat cierpią na nagłe utraty przytomności), to jeszcze szkolni prymusi. Urody także im nie zbywa. Połączyła ich telepatyczna więź, która – jakże by inaczej – przerodziła się w miłość. Czytelnik poznaje ich, gdy w końcu decydują się na spotkanie. Na to, by wcześniej wymienić się adresami mailowymi, czy numerami telefonów nie wpadli. Szesnastoletni młodzian z pomocą najlepszego przyjaciela, znakomitego hakera, ofiary wypadku samochodowego (zastanawiam się, w ilu to już książkach, filmach i serialach, pojawiała się taka postać) wyrusza do swej lubej do Australii.

Głupotki i głupoty można by tu wyliczać długo. Tłumaczenie jest, o takie właśnie – „[oczy] intensywnie penetrowały jego pamięć”, „w pamiętniku Alexa dzień ten był zarejestrowany”, „może pani (…) powiedzieć mi, jaką nazwę pani zobaczy (…) pod hasłem „>>burmistrz<<”, „skierowała pilota w stronę telewizora i ustawiła milczenie”, „popatrz na mnie dogłębnie”. Jeszcze kilka cytatów na okrasę: „Jenny nie mogła nawet mgliście podejrzewać, że planeta podążała ku straszliwemu przeznaczeniu i że klucz do tego wszystkiego był strzeżony w ich głowach”, „znajdował się na Bagan Lalang Beach – fascynującym obszarze piaskowym, oddzielającym dzielnicę Sepang od Oceanu Indyjskiego”, „[restauracja] robiła wrażenie miejsca, w którym można było bardzo dobrze zjeść mięsne danie w bardzo wysokiej cenie”, „I’m sorry, madam – odpowiedział drżącym ze zdenerwowania głosem. – I guess this is the wrong adress. Alex udał, że właśnie zorientował się, że pomylił adres”, „kobieta określiła je jako półksiężyce, gdyż przypominały sierp księżyca”, [w McDonaldzie zobaczył] parę zakochanych trzydziestolatków patrzących sobie w oczy i karmiących się nawzajem ziemniakami”.

Tylko że to było tak złe, że aż pocieszne. Krótkie rozdziały i wartka akcja sprawiały, że czytałam „Wszechświaty” szybko. Pomyślałam sobie także, że mnie sprzed dwudziestu paru lat książka chyba by się spodobała. Osoby powyżej lat czternastu mogą sobie „Wszechświaty” darować, chyba że czasem, tak jak mnie, lektura takich powieści ich bawi.

W Polsce wydano całą trylogię. Jak nietrudno zgadnąć, nie kontynuowałam lektury serii.