Beatrycze Nowicka Opowiadania

Olga i osty (minirecenzja, E)

Nie dla mnie, a nade mną niebo

Agnieszka Hałas, wyd. WAB

Beatrycze Nowicka: 8/10

Tak już mam, że nazbyt pochlebne opinie – w tym przypadku koleżanek z redakcji Esensji – raczej zniechęcają mnie do sięgnięcia po książkę (może to pozostałość podejścia „szkolnego”). Wyjątkowo marna okładka także nie skłaniała do lektury, choć pomysł, by spróbować przyciągnąć także czytelników nie-fantastyki, uważam za dobry. Bo choć w „Oldze i ostach” pojawiają się rozmaite rekwizyty kojarzące się z fantasy, trudno byłoby mi zaliczyć najnowszą powieść Agnieszki Hałas do tej konwencji. Nie jest to może utwór w pełni realistyczny (choć, gdyby ktoś się uparł, mógłby i tak go zinterpretować), jednak podejrzewam, że spokojnie można by go uznać za przedstawiciela głównego nurtu – ostatecznie baśniowe i mitologiczne odniesienia pojawiają się w literaturze już od wieków. Psychoanaliza nieco krócej, ale także ma swoją tradycję.

Niezależnie od klasyfikacji, rzecz istotnie jest dobra. Opowiada o wewnętrznym dojrzewaniu, trudnych relacjach rodzinnych, stracie. Historia znana wielu, zwyczajna, ale przecież nie znaczy to, że trywialna. Matka głównej bohaterki, po tym, jak doznała życiowej porażki – odszedł od niej mąż – chcąc uchronić córkę przed podobnym losem, postanowiła wychować ją na lepszą kobietę od niej, taką, której życie się ułoży. Jak często bywa z rzeczami, które robimy na siłę, efekt okazał się daleki od zamierzonego. I oto jest – Olga – samotna, z kompleksami i nadwagą, bez stałej pracy, wspominająca swoich kolegów i koleżanki z dawnej paczki RPGowej, z których większość założyła rodziny i nie ma już czasu na dawne znajomości. W powieści Hałas trafne obserwacje obyczajowe przeplatają się z baśniową symboliką.

Smutna to książka. Nie chciałabym jej czytać w trudniejszym momencie własnego życia, choć zakończenie nie jest pozbawione nadziei. Przypomina mi się „Wracać wciąż do domu” Le Guin, gdzie w rozmaitych formach literackich (książka jest zbiorem poezji i najróżniejszych gatunków prozy) regularnie powraca pytanie „dlaczego istnieje cierpienie?”. I tam, i w „Oldze i ostach” bohaterowie nie znajdują odpowiedzi. Cierpienie jest. Póki żyjemy, możemy szukać szczęścia, jednak nie ma gwarancji, że je znajdziemy. Ani łatwych rozwiązań.

Zdecydowanie warto pochwalić wyważony, wdzięczny styl autorki – ani zbyt kwiecisty, ani nazbyt suchy. Ta książka wydaje mi się swego rodzaju zapisem przekraczania progu literackiej i życiowej dojrzałości. Aż jestem ciekawa, co będzie dalej. Bo taką powieść, jak „Olga i osty” można stworzyć raz. Potem trzeba podążać dalej, jeśli nie chce się pisać jej ech.