Beatrycze Nowicka Opowiadania

Lot nocnych jastrzębi (minirecenzja, E)

Raymond E. Feist, wyd. Rebis

Pierwszy tom trylogii „Saga Wojny Mroku”

Beatrycze Nowicka: 2,5/10

Po powieść Feista sięgnęłam w ramach zaznajamiania się z popularnymi autorami fantasy. Owszem, poczułam się ostrzeżona – choćby tytułem trylogii, jaką otwiera „Lot…”. To, że „Saga Wojny Mroku” jest ósmym (i bynajmniej nie ostatnim) podcyklem z tego samego uniwersum także wiele mówi. Uwagę zwraca również mapka, pełna tak „klimatycznych” nazw, jak Góry Przygnębienia, Góry Deszczowego Mroku, Mroczne Niebiosa, Zielony Przestwór, Czarny Las, Ciemny Las, czy Morze Smoków.

Książka ma dwie zalety: jest krótka i napisana na tyle poprawnie, by czytało się ją szybko. Więcej dobrego o „Locie…” powiedzieć nie mogę. W zasadzie mógłby być niezłą parodią fantasy, gdyby nie to, że raczej nie takie było zamierzenie autora.

Poziomem sztampy Feist dorównuje Terry’emu Brooksowi (nawiasem pisząc, nadal powstają kolejne książki cyklu Shannara). Bohaterowie są tak płascy, że podejrzewam, iż znalazłoby się trochę nowelizacji gier RPG, w których postaci prezentowałyby się lepiej. Opisów świata jest jak na lekarstwo, choć może autor uznał, że ktokolwiek sięgnie po dwudziesty drugi (wg dat wydawania) tom serii, będzie wiedział, jak wyglądają poszczególne krainy. Przemyślenie realiów… po co tracić czas na coś takiego? Oto mamy wioskę, która przed kilkunastoma laty padła ofiarą najazdu trolli. Wedle narratora zginęło wtedy wiele dzieci tak, że obecnie mieszka w niej mało nastolatków. Od tamtej pory wieś znacznie się rozrosła. Nieopodal znajduje się akademia magów, przebiegają też szlaki handlowe. Nie przeszkadza to jednak temu, by dwójka szesnastoletnich zdrowych na ciele i umyśle chłopaków nie mogła znaleźć pracy w żadnym zawodzie. Rzeczeni młodzieńcy wciąż żyją na garnuszku mamusi, która, jak to typowy rolnik, mający na utrzymaniu dzieci i nie planujący opuszczania rodzinnych stron, sprzedała swoją ziemię. By to wszystko uzasadnić, narrator, zapomniawszy o poprzednich wzmiankach na temat prosperity, w pewnym momencie oznajmia, że wioska podupadła. A to dopiero początek powieści, inne przykłady sobie daruję.

Jeśli chodzi o akcję, w „Locie…” dzieje się stosunkowo niewiele. Obstawiałabym, że ponad połowę objętości zajmują dialogi, niestety wyjątkowo drętwe. W istotnej części z nich główni bohaterowie wspominają wydarzenia z tomów poprzednich. W pozostałej przeważnie omawiają, jakie to nad ich światem wisi zagrożenie (o wiele gorsze od wszystkich dotychczasowych). Rozmawiają także o sytuacji politycznej, dzięki czemu czytelnik ma okazję pięć razy przeczytać o tym, jak to najstarszemu synowi cesarza Keshu brakuje charyzmy.

Na zakończenie przygarść cytatów z tego wiekopomnego dzieła: „Bezimienny śpi – powiedział Nakor. Wszyscy znali historię Nalara, Większego Boga Zła, którego wezwali inni Nadrzędni Bogowie, jak czasem zwano Większych Bogów. (…) Przed Wojnami Chaosu (…) istniało siedmiu Nadrzędnych Bogów (…) Bezimienny, który był ucieleśnieniem Mroku; Arch-Indar, symbolizujący Światło (w zasadzie to bogini); Ev-Dem, Twórca Wnętrza; Abrem-Sev, Budowniczy; Graff, Tkacz Pragnień; Helbinor, Abstynent [1]. Pomiędzy nimi w samym środku tkwiła Równowaga. (…) dobra bogini poległa w Wojnach Chaosu, co zmusiło pozostałą piątkę Nadrzędnych do uwięzienia Pana Mroku, pod górą tak ogromną, że cały świat mógłby się zmieścić na jej szczycie”, „oboje, wespół z człowiekiem znanym później jako diuk Jakub z Krondoru, uniemożliwili Varenowi (…) kradzież Łzy Bogów”, „Zniszczenie i chaos są sprzymierzeńcami Bezimiennego”, „Zło jest z natury szalone. (…) Stąd Dni Gniewu Szalonych Bogów.”, „w regionie zapanuje chaos zwiększający wpływy tych, którzy służą złu na tej półkuli Midkemii”, „Co my tu robimy? – dopytywał się Bek. – Będziemy czynili dobro – odparł (…) opuścił jedną rękę i poklepał nią Beka po ramieniu. – Zabij go, proszę.” Jest to na swój sposób pocieszne, ale na krótką metę.

[1] Świat, w którym za niepicie zostaje się bogiem?

Z Wikipedii wynika, że Feist natrzaskał trzydzieści powieści z tego uniwersum (plus parę opowiadań), z czego w Polsce wydano dwadzieścia dwa. Zdecydowanie nie byłam zainteresowana zaznajamianiem się z resztą tej jakże znakomitej twórczości.