Beatrycze Nowicka Opowiadania

Nakręcana dziewczyna (minirecenzja, E)

Paolo Bacigalupi, wyd. MAG

Beatrycze Nowicka: 6/10

Zdaję sobie sprawę, że powieść Bacigalupiego zdobyła najważniejsze nagrody w branży, znam także osoby, które bardzo ją sobie chwalą. Nie mogę jednak udawać, że na mnie „Nakręcana dziewczyna” zrobiła szczególne wrażenie. Być może do pewnego stopnia był to efekt wygórowanych oczekiwań, ale nie uważam tego za jedyną przyczynę. Owszem, czuje się, że autor miał coś do przekazania swoim czytelnikom, niemniej całość wydaje się przede wszystkim „opakowaniem” dla prezentowanych tez.

Zagadnienia związane z rozwojem biotechnologii są jeszcze stosunkowo słabo wyeksploatowane na polu SF, zręcznie nakreślone kwestie polityczne zawsze są ciekawe, zaś postrzeganie i definicja człowieczeństwa wciąż pozostają żywotnym tematem. „Nakręcanej dziewczynie” brakuje jednak, w moim odczuciu, pewnej drapieżności, co bardziej wynika z samego sposobu pisania, niż z prezentowanych pomysłów. Stworzony przez autora świat jest za mało wyrazisty – zwłaszcza, jeśli porównać go z uniwersum „Rzeki bogów”. Indie McDonalda były żywe, barwne, odmienne i fascynujące, tymczasem Tajlandia Bacigalupiego to miejsce widziane jakby przez przybrudzoną szybę. Upał, riksze, uliczne stragany, wtrącenia w innych językach i kilka innych elementów to za mało, by przedstawić lokalny koloryt. Do tego pojawiają się jedynie wzmianki na temat globalnej sytuacji. Nie jest dobrze, kiedy początek książki zapełniają monologi, wyjaśniające historię danego uniwersum, niemniej w przypadku „Nakręcanej dziewczyny” przydałoby się więcej informacji, by czytelnik mógł lepiej „poczuć” ten świat.

Niektóre pomysły są nieprzekonujące – to, że brak ropy naftowej spowodował kryzys, który pogrążył wszystkich i zmusił do stosowania technologii opartej na sprężynach, czy produkowane przez biotechnologiczne koncerny genetycznie modyfikowane zarazki. Stworzeni przez Bacigalupiego bohaterowie są niejednoznaczni i wypadają interesująco. Akcja z początku się wlecze – przez pierwsze dwieście stron dzieje się niewiele, a nie można też powiedzieć, by ów „rozbieg” służył dokładniejszemu nakreśleniu świata przedstawionego. Później wydarzenia nabierają tempa, chociaż pod koniec niektóre wątki zdają się urywać bez rozstrzygnięcia. Wydaje się, że takie było zamierzenie autora, lecz sama fabuła sprawia przez to wrażenie jedynie wycinka większej całości, zaledwie epizodu, splotu dramatycznych wydarzeń, w trakcie których dochodzi do przemiany tytułowej „nakręcanej dziewczyny”. Powieść Bacigalupiego wydała mi się nierówna, stąd taka a nie inna ocena.