Beatrycze Nowicka Opowiadania

Tron Półksiężyca (recenzja, E)

Łowca potworów z Bagdadu

Saladin Ahmed, wyd. Prószyński i S-ka

Pierwszy tom trylogii „Królestwa Półksiężyca”

Beatrycze Nowicka: 6/10

„Tron Półksiężyca”, otwierający trylogię „Królestwa Półksiężyca” to bezpretensjonalna i przyjemna w lekturze fantastyka rozrywkowa. Jeśli miałabym ją z czymś porównywać, to z cyklem przygód Hadriana i Royce’a.

Saladin Ahmed nieco gorzej niż Sullivan poradził sobie z konstrukcją bohaterów i dialogami, nakreślił także znacznie prostszą fabułę, natomiast świat przedstawiony w „Tronie Półksiężyca” jest oryginalniejszy, a logika wydarzeń zostaje zachowana (co nie zawsze udawało się autorowi cyklu o duecie Riyria – zwłaszcza w pierwszym tomie, bo następne są pod tym względem znacznie lepsze). Ale po kolei – wypadałoby wspomnieć o autorze, który jest Amerykaninem arabskiego pochodzenia. Zapewne zainspirowany własnymi korzeniami, Ahmed słusznie uznał, że osadzenie akcji w quasi-arabskich realiach będzie ciekawszym pomysłem, niż wałkowanie po raz n-ty europejskiego średniowiecza. Z drugiej strony, nie chcąc zrażać czytelników, zdecydował się na świat bardziej kojarzący się z grami z serii „Książę Persji” (włącznie z motywami takimi jak bohaterowie skaczący po dachach z magicznym wspomaganiem), niż z dosyć ponurą arabską codziennością – mam tutaj na myśli przede wszystkim pozycję kobiet w wymyślonym przez autora społeczeństwie.

Miejscem akcji „Tronu Półksiężyca” jest przede wszystkim ogromne miasto Dhamsawaat – bohaterowie opuszczają je na krótko jedynie raz, gdy udają się na pobliskie bagna. Nie mogę powiedzieć, żeby wizja autora była wyjątkowo wyrazista (sporo ustępuje np. Camorrze Scotta Lyncha), niemniej i tak jest bardzo dobrze – zwłaszcza, że „Tron…” jest powieścią jak na obecne standardy dosyć krótką. Ahmed opisuje różne dzielnice, szerokie aleje, place i wąskie uliczki – nie tylko budynki, ale przede wszystkim ludzi, którzy przedstawiani są podczas wykonywania rozlicznych codziennych czynności. Dzięki temu Dhamsawaat istotnie sprawia wrażenie miejsca zatłoczonego i tętniącego życiem, ponadto pojawia się sporo kolorytu lokalnego. Co ważne, autor zwraca uwagę także na zapachy i smaki, co dodatkowo wzbogaca obraz. Muszę przyznać, że na wyobraźnię działały mi zwłaszcza opisy aromatycznych potraw. Z innych kwestii dotyczących świata przedstawionego warto też wspomnieć o mapce, która nie jest kopią mapy jakiegoś fragmentu Ziemi – mała rzecz, a cieszy.

Bardzo udanym drobiazgiem są także inwokacje wypowiadane przez głównego bohatera podczas rzucania zaklęć, będące cytatami ze świętych pism (np. „Bóg jest łaskawością, która zabija okrucieństwo”, „Bóg jest nadzieją pozbawionych nadziei”, „Bóg jest oazą na pustyni duszy”). Zwraca uwagę to, że bohaterowie Ahmeda są bardzo pobożni. Kwestie religijne niemal ciągle zaprzątają ich myśli – modlą się, proszą i wątpią, w rozmowach przerzucają się cytatami z Niebiańskich Wersetów. Bóg jest obecny także w pozdrowieniach i nacechowanych emocjonalnie zwrotach. Stanowi punkt odniesienia nieustannie obecny i uwzględniany.

Głównym bohaterem „Tronu Półksiężyca” jest doktor Adulla Machslud, wielbiciel dobrej herbaty, zacnego jadła i kiepskiej poezji, a przy tym pogromca ghuli i innego magicznego tałatajstwa, cierpiący na syndrom „jeszcze tylko jednego zlecenia”. Co ciekawe, w chwili rozpoczęcia akcji doktor ma już sześćdziesiąt lat. Aparycja siwiejącego grubaska oraz nieustanne utyskiwanie na zdrowie odróżniają go na tle wielu innych tego rodzaju bohaterów. Trzeba powiedzieć, że z czasem kolejne narzekania doktora na temat „jestem już na to za stary” nużą – chociaż zapewne autor chciał oddać sposób myślenia starszego człowieka. Ledwie kilka lat młodsi od Adulli są jego przyjaciele – pochodzący z południa ciemnoskórzy małżonkowie – alchemiczka Litaz i mag Dawud, a także dawna miłość doktora – prostytutka (obecnie raczej burdelmama) Miri Almusa. Dla odmiany bardzo młodzi są bohaterowie zapewniający drużynie wsparcie bojowe – Rasid z zakonu derwiszy, znakomity szermierz i aż nadto religijny młodzian w jednym, liczy sobie siedemnaście wiosen, zaś Zamia, zmiennokształtna potomkini koczowników z pustyni, jest od niego o dwa lata młodsza. Nietrudno zgadnąć, że różnica pokoleń nierzadko prowadzić będzie do drobnych sprzeczek. O ile z początku dialogi w założeniu dowcipne bywają nieco drętwe, potem sytuacja się poprawia. Postaci Ahmeda nie zapadają może głęboko w pamięć, jednak podczas lektury zaczyna się je lubić.

Jak już wspomniałam, fabuła jest prosta – doktor dostaje kolejne zlecenie i w trakcie jego realizacji wpada na trop Bardzo Złych Sił Chcących Zapanować Nad Światem Za Pomocą Starożytnego Artefaktu. Nietrudno zgadnąć, że przez resztę powieści dzielna drużyna będzie się starała pokrzyżować mroczne plany. Pojawi się także zły kalif i Książę Sokołów – dhamsawaadzki odpowiednik Robin Hooda (ten ostatni niestety wydaje się nazbyt papierowy, jest też potwornym gadułą i jego monologi spowalniają zakończenie). Sympatycznym pomysłem było podzielenie ghuli na różne rodzaje oraz drobne odniesienie do mitologii egipskiej. Sam początek wydał mi się słaby (a teraz pokażę wam jak bardzo zły jest Zły Lord), potem jest lepiej, ważne też, że sam punkt kulminacyjny jest dynamiczny i emocjonujący.

Styl Ahmeda określiłabym jako neutralny, całość została napisana dość zgrabnie, dzięki czemu czyta się ją lekko i przyjemnie. Jeśli chodzi o tłumaczenie, na początku zwłaszcza zwracają uwagę niepotrzebne powtórki, zdarza się także kilka większych wpadek („stanęła jak wryta, zamurowana ujrzanym pięknem”, „[drzewa] napawały powietrze przyjemnymi zapachami”. Z uwag redakcyjnych – drobne literówki pojawiają się, ale rzadko (głównie brakuje końcówek rodzaju żeńskiego dla niektórych czasowników). Zdecydowanie należy też pochwalić wyjątkowo zachęcającą cenę.

„Tron Półksiężyca” nie ma ambicji bycia czymś więcej niż rozrywką na parę godzin i jako taka się sprawdza.

Po lekturze tomu pierwszego miałam nawet ochotę poznać dalsze losy bohaterów, ale sądząc z Wikipedii i Goodreads, Ahmed jak do tej pory nie napisał tomów kolejnych, a jego strona autorska wygasła.