Beatrycze Nowicka Opowiadania

Straż! Straż! (minirecenzja, E)

Terry Pratchett, wyd. Prószyński i S-ka

Książka ze Świata Dysku, cykl o Straży Miejskiej

Beatrycze Nowicka: 7/10

Po „Świat Dysku” nie sięgałam bardzo długo – najpierw zniechęciły mnie słyszane zewsząd pochlebne opinie. Wiem, że to się może wydać dziwne, ale czasem tak mam, że z poczucia przekory i niechęci do podążania za tłumem unikam pozycji powszechnie wychwalanych. Potem zaś odstraszały mnie rozmiary cyklu, rozrastającego się w znacznym tempie. W końcu ciekawość zwyciężyła. Miałam chyba zbyt wyśrubowane oczekiwania, gdyż „Straż! Straż!” nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia, jak się spodziewałam.

W żadnym razie nie oznacza to, że powieść jest zła. Nie będę oryginalna, jeśli powiem, że doceniam ostre spojrzenie angielskiego pisarza, który zdaje się nie żywić wielu złudzeń odnośnie ludzkości. Pratchett bezlitośnie obnaża wszelkie wady i słabości ludzkie – wychodzi mu to na tyle dobrze, że owszem, podczas lektury nieraz można się uśmiechnąć, ale wydźwięk zasadniczo bywa ponury. Za wyjątkiem zakończenia, gdy autor pozwolił sobie na nieco optymizmu. Doceniam zgrabnie nakreślone postaci, które budzą emocje, liczne zapadające w pamięć sceny (spotkania Świetlistego Bractwa, czajenie się z łukiem na smoka) oraz drwinę z konwencji. W stylu pisarza podoba mi się to, że jest dosyć zwięzły, ale zarazem trafny.

Sądzę, że istnieje jeszcze jedno ważne źródło sukcesu książek ze Świata Dysku. Podobnie, jak to ma miejsce w przypadku „Pieśni lodu i ognia”, o powieściach Pratchetta dobrze się rozmawia. Łatwo przychodzi przerzucanie się cytatami, wspominanie szczególnie śmiesznych fragmentów, czy wymienianie postaci, które się polubiło. Dzięki temu Świat Dysku naprawdę żyje w świadomości fanów.