Beatrycze Nowicka Opowiadania

Fantazmaty (recenzja, E)

Fantastyczne rozmaitości

Darmowa antologia cyfrowa polskich autorów, Fantazmaty

Beatrycze Nowicka: 6/10

Czytelników fantastyki i zarazem posiadaczy czytników, którzy do tej pory nie sięgnęli po dostępną w sieci za darmo antologię „Fantazmaty”, zachęcam do zainteresowania się tą pozycją.

Ostatnimi laty na polskim rynku trudno zadebiutować opowiadaniami, dlatego rozmaite inicjatywy, stwarzające młodym (i nie tylko) autorom możliwość publikacji, uważam za zjawiska korzystne i warte promowania. Jedną z takich inicjatyw jest darmowa antologia pt. „Fantazmaty”. Zbiorek zawiera opowiadania różnorodne, jeżeli chodzi o tematykę i nastrój. Niektórzy uważają to za wadę, ja powiedziałabym raczej, że dzięki temu rosną szanse, by czytelnik znalazł w antologii coś dla siebie. „Fantazmaty” mieszczą dwadzieścia utworów, jest więc w czym wybierać.

Jeśli chodzi o wyżej podpisaną, najbardziej do gustu przypadły mi teksty o zabarwieniu humorystycznym. W „Śnieniu” Marcin Rusnak bardzo zgrabnie łączy tematykę superbohaterską (ujętą z ciekawej perspektywy nieobdarzonego żadnymi nadnaturalnymi mocami męża osoby takie zdolności posiadającej) z nader wiarygodnym (choć „przepisanym na fantastykę”) opisem perypetii ojca, który musi przez kilka dni samodzielnie zajmować się małoletnią pociechą. Z opowiadania zapamiętałam także wypowiedzi teściów głównego bohatera. Spodobała mi się zabawna „Drakodoncja stosowana” Kamili Dankowskiej – doceniam przede wszystkim pomysł, płynną narrację oraz interesujące wstawki na temat pracy dentysty.

Jako trzeci wymieniłabym tekst z przeciwnego bieguna – bardzo poważne i poruszające „Pod skórą” Agnieszki Hałas. Bliskie klimatem i tematem do „Olgi i ostów” – kolejna historia o połamanych ludziach, wiarygodna psychologicznie i mieszająca realizm z motywami fantastycznymi. Na uwagę zasługuje także „Zachwyt” Wojciecha Guni, kameralny horror egzystencjalny w stylu retro, z interesującym pomysłem na tajemniczego pisarza. Przy tym bardzo dobrze i ciekawie zrealizowany, jeśli chodzi o formę. Zachęcam też do lektury „Pana Kukiełki” Dawida Kaina – przejmująco napisanego tekstu o żałobie (choć przyznam, że nie zrozumiałam zakończenia).

Kilka opowiadań miało interesujące pomysły, jednak zabrakło mi spójności. „Trupy” Pawła Majki miały chyba poruszać przede wszystkim emocje – i to czynią, ale w głowie tłucze się myśl, że skoro goście z przyszłości za pomocą superzaawansowanej technologii mogli przenikać przez ściany, to czemu nie zaczynali spadać do wnętrza Ziemi? Postapokaliptyczne opowiadanie Alicji Tempłowicz „I moją głowę też” porusza historią bohaterki, lecz znowu – czy w obliczu plagi, która dotknęła świat, ludzie nie powinni raczej rozproszyć się najbardziej jak to możliwe? Nie rozumiem też, jak bohaterce miałoby udać się zataić swój plan, ani dlaczego jego sukces miałby cokolwiek zmienić. W „Na obraz i podobieństwo” Krzysztofa Rewiuka spodobał mi się pomysł na narodziny mitologii, ale już otoczka zupełnie mnie nie przekonała. Tak duży i kosztowny projekt naukowy, nawet jeśli całkowicie pominąć kwestie etyczne, nie miałby prawa zostać przeprowadzony w taki sposób. Jedynie trójka naukowców? Brak wyraźnie zaznaczonych celów badawczych? Dlaczego niby jeden z badaczy miałby sobie trzymać w laboratorium szalkę z hodowlą komórek linii HeLa? Lubię styl Istvana Vizvary’ego, więc „Rzeczy, które robisz w Łodzi, będąc martwym” czytało mi się przyjemnie. Znowu jednak pewne rzeczy zazgrzytały – pomijając problemy z paradoksami czasowymi, główne pytanie, jakie się nasuwa, brzmi: jeśli duchy mogły tak łatwo zabijać żywych ludzi, to dlaczego w świecie opowiadania nie dochodziło do masowych morderstw – począwszy od prywatnych aktów zemsty, po czyny wynikające ze świadomości całkowitej bezkarności?

Zapamiętałam króciutki tekst pt. „Gang higiena” Kazimierza Kyrcza i Michała Walczaka stanowiące rozbudowaną grę słowną. Z utworów, które uważam za przyzwoite, choć niewyróżniające się, wymienię napisane w klimatach słowiańskiego fantasy „Babie lato” Piotra Borlika, „Dwie głowy węża” Magdaleny Kucenty oraz „Księgę Daat” Anny Szumacher. Dwa ostatnie to również fantasy – w przypadku „Księgi…” łotrzykowskie i nieco humorystyczne, podczas gdy akcja „Dwóch głów…” toczy się w świecie przywodzącym na myśl sfeminizowaną wersję starożytnego Egiptu, a na plan pierwszy wysuwa się pałacowa intryga. Obydwa wydały mi się bardziej zapowiedzią większej całości, niż skończonymi opowieściami. Uśmiechnęłam się nieraz nad lekturą „Wiecznego życia” Tomasza Przyłuckiego, opowiadającego o pewnej ekscentrycznej staruszce marzącej o przyzwoitym wiecznym odpoczynku. Pozostałe sześć opowiadań rozmyło się w mojej pamięci niedługo po lekturze.

Przyznam, że „Geniuszy fantastyki” (antologię, za której powstanie odpowiada część osób pracujących nad „Fantazmatami”) uważam za lepszą. Niemniej i w „Fantazmatach” można znaleźć kilka wartych uwagi opowiadań, a że zbiorek jest darmowy, czytelnik nic nie traci, próbując.