Beatrycze Nowicka Opowiadania

Mróz i ogień (minirecenzja, E)

Roger Zelazny, wyd. Rebis

Beatrycze Nowicka: 7/10

Cieniutki zbiorek Rogera Zelaznego swego czasu wpadł w moje ręce przypadkiem i okazał się całkiem przyjemną lekturą. Poza opowiadaniami mieści on także kilka tekstów dotyczących pisania, fantastyki, czy okoliczności powstawania poszczególnych utworów, które to zagadnienia zawsze mnie interesowały.

Treść większości opowiadań zaginęła w otchłani niepamięci – ot, gdzieś mi się kołacze, że „LOKI 7281” był o inteligentnym komputerze pisarza, w innym tekście pojawia się pomysł na podobne do płaszczek zwierzęta, żyjące na (a raczej w) gazowym gigancie, w „Manie z nieba” natomiast przedstawiony został świat, do którego powraca magia (opcja zdecydowanie mniej wyeksploatowana od wersji z zanikającą mocą, wymierającymi czarodziejami, odpływającymi na zachód elfami itp.). Pamiętam, że dość dobre wrażenie zrobiła na mnie „Wieczna zmarzlina”, w której porzucona kochanka łączy się z dziwną roślino-grzybopodobną istotą porastającą obcą planetę. Pomysł może mało „science” za to efektowny i oryginalny.

Za najlepszy tekst uważam natomiast stanowiące niemal jedną trzecią tomiku „24 widoki góry Fudżi Hokusaia”. To znakomite opowiadanie, inspirowane tytułowymi drzeworytami (gdzieś na sieci ktoś zainteresowany zebrał wszystkie opisywane w tekście grafiki). Jego główna bohaterka, po wielu latach ukrywania się wyruszyła na swego rodzaju pielgrzymkę śladem miejsc przedstawionych w pracach japońskiego mistrza. Podczas swojej wędrówki rozmyśla nad drzeworytami i napotykanymi miejscami, kontempluje różnice pomiędzy pejzażami z przeszłości a stanem obecnym, wspomina i przeprowadza rozrachunek z własnym życiem. Każdy kolejny przystanek przybliża ją do konfrontacji z przeszłością i dokonania czegoś, co kobieta uważa za konieczne, lecz co wymaga odpowiedniej dla swojego znaczenia ofiary. „24 widoki…” to prawdziwa perła i główny powód, dla którego warto zapoznać się z „Mrozem i ogniem”.