Beatrycze Nowicka Opowiadania

Don Wollheim proponuje 1989 (minirecenzja, E)

Antologia, wyd. Alfa

Beatrycze Nowicka: 6.5/10

Antologia, zawierająca opowiadania wybrane przez znanego amerykańskiego redaktora ponad dwadzieścia lat temu była dla mnie swego rodzaju powrotem w przeszłość. I chociaż fantastyka jest chyba najszybciej starzejącą się konwencją, muszę przyznać, że często zbiory sprzed lat wydają mi się ciekawsze. Mniej w tym komercji, tekstów sprawiających wrażenie pisanych „od szablonu” na zamówienie. Większa jest różnorodność, bardziej liczy się pomysł i widać, że w wielu przypadkach autorzy mieli coś do powiedzenia. W antologii z 1989 roku znalazło się miejsce dla bardziej typowego wątku lądowania kosmitów i pierwszego kontaktu, czy ludzkich kolonistów na planecie zamieszkanej przez inteligentne formy życia, ale też dla umagicznionego cyberpunka, historii alternatywnej, opowiadania o przeskokach w czasie, aż po koncepcyjne SF.

Zbiór otwierają „Brzoskwinie dla Szalonej Molly” – z jednej strony wizja ludzi żyjących w wielkich wieżowco-miastach i – dosłownie – outsiderów, mieszkających i pracujących na ścianach budynków wydaje się mocno nieprawdopodobna. Za to jaka malownicza – zwłaszcza, gdy dochodzi do pościgów i potyczek na pionowych szklanych taflach. W znajdujących się nieco dalej „Falach na morzu Diraca”, główny bohater potrafi przeskakiwać w czasie, jednak pozwala mu to jedynie na odwleczenie czekającej go śmierci (i posmakowanie hippisowskiego życia). W humorystycznym „Hound dog” kosmici kolekcjonują… szczególnie kiczowate ludzkie wyroby.

Świetne i nagradzane „Kociątko Schrödingera” autorstwa George’a Aleca Effingera oparte jest na koncepcji światów równoległych. Losy głównej postaci przedstawione zostały w wielu wariantach, możliwych ścieżkach jej życia, a jako że w jednym zostaje ona fizykiem, w tekst wpleciono wypowiedzi na temat mechaniki kwantowej. Ciekawe jest także to, że autor uczynił swoją bohaterką muzułmankę (w jednej ze scen czyta ona – nie powiem, poetyckie – sury Koranu), co przydaje tekstowi nieco egzotyki. Interesującym opowiadaniem, mocno zakorzenionym w nauce jest „Plaga hojności” – rzadki przypadek sytuacji, w której autor rozumie, na czym polega ewolucja. Rzecz jest o pewnym nietypowym wirusie, brak tu wyraźnie nakreślonej fabuły, ale sam pomysł zasługuje na uznanie. Pozostałe opowiadania wzbudziły we mnie mniej entuzjazmu, jednak uważam, że całość warta jest uwagi.